Warszawski sąd okręgowy utrzymał dziś postanowienie prokuratury, która
odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie spółki Srebrna
. Chodzi o rzekome oszustwo, którego miał dokonać prezes PiS
Jarosław Kaczyński
wobec austriackiego biznesmena
Geralda Birgfellnera
.
O sprawie w styczniu zeszłego roku informowała
Gazeta Wyborcza
, publikując taśmy ze spotkań Kaczyńskiego z Birgfellnerem.
Uzasadnienie decyzji sądu było niejawne. W rozmowie z
Wyborczą
komentował je
Roman Giertych
, pełnomocnik Birgfellnera.
- Uzasadnienie sądu sprowadza się do krytyki urzędu prokuratorskiego i sposobu prowadzenia postępowania, a jednocześnie sąd uznaje, że postanowienie trzeba utrzymać w mocy. Mimo że doszło do przekroczenia przepisów prawa! To jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe.
- Sąd podzielił argumentację prokuratury. Postępowanie było prowadzone w sposób prawidłowy, zgodnie z obowiązującą w tym zakresie procedurą - mówiła natomiast zajmująca się sprawą prokurator
Renata Śpiewak
.
Według
Gazety Wyborczej
prokurator "
robiła wszystko, by nie przesłuchać Kaczyńskiego
, za to Birgfellnera przesłuchiwała sześć razy przez kilkadziesiąt godzin”.
Choć prawnicy austriackiego biznesmena
zapowiadają skargę nadzwyczajną do Izby Karnej Sądu Najwyższego
, dzisiejszy wyrok sądu kończy etap, na którym Birgfellner może ścigać Kaczyńskiego w trybie karnym. Do rozstrzygnięcia pozostaje ich spór cywilny.