Logo
  • DONALD
  • ROZMAWIAMY Z ALICJĄ Z NOWYCH HORYZONTÓW I ZASTANAWIAMY SIĘ, CZY FAJNIE JEST POJECHAĆ NA TAKI FESTIWAL FILMOWY

Rozmawiamy z Alicją z Nowych Horyzontów i zastanawiamy się, czy fajnie jest pojechać na taki festiwal filmowy

20.06.2023, 08:25
Poniższa rozmowa jest sponsorowana przez Nowe Horyzonty, bo musicie wiedzieć więcej o tym wydarzeniu. Prezentują się jako międzynarodowy festiwal filmowy, w naszej donaldowej ocenie to tak naprawdę orgia sztuki i nieprzyzwoicie luksusowa oferta dla wielbicieli kina. Ujmijmy to tak: pójść do kina na dobry film to jak ukroić sobie pasztetowej*, w porównaniu do uczty, jaką oferują organizatorzy. Jest to także w pewnym sensie tortura: aż kilkanaście dni, ciekawych pozycji więcej, niż jesteś w stanie obejrzeć, same perełki i specjalnie wyselekcjonowane skarby. A wszystko to we Wrocławiu, który jest taką lepszą Warszawą**.
*nie mamy nic do pasztetowej

**pod kątem organizowania Nowych Horyzontów.
Koniecznie zainteresuj się ofertą, bo nawet jeżeli nie możesz tam pojechać, to Nowe Horyzonty od 20 lipca do 6 sierpnia odbędą się również online na stronie
nowehoryzonty.pl
Zachęcamy też do zapoznania się z ofertą platformy VOD, którą znajdziecie pod adresem:
nowehoryzonty.pl/vod
Rozmawiamy z
Alicją, producentką Nowych Horyzontów
, ale też pozostałych festiwali organizowanych przez Stowarzyszenie Nowe Horyzonty: American Film Festival i Młode Horyzonty.
donald.pl: Ile filmów dziennie może obejrzeć zdrowy człowiek? Jaki jest twój limit?
Alicja: Jeśli chcesz być również zdrowy następnego dnia - trzy ;) Ale podczas festiwalu filmowego twój organizm działa trochę inaczej, ciśniesz cały dzień i jesteś w stanie obejrzeć pięć tytułów.
donald.pl: Jak wam się organizuje taki festiwal w czasach platform streamingowych? One dają widzom więcej tego, co widzowie lubią, a z kinem artystycznym nigdy nie wiadomo, co to będzie. A może właśnie odwrotnie, więcej osób szuka czegoś ciekawszego?
Alicja: Nie chciałabym, żeby to zabrzmiało jak boomerska gadka, ale w domu - choć wiem, że mamy teraz super sprzęty w domach - nie doświadczysz magii kina, która poza dźwiękiem i obrazem nie do powtórzenia w salonie polega również na oglądaniu filmów wśród ludzi trochę takich jak ty. Poza tym chodzi również o to, żeby zobaczyć coś "jako pierwszy/pierwsza", móc przeżyć film, a później na przykład ocenić go w sieci zanim to zrobi cała reszta. Na streamingi wchodzą rzeczy w tym samym czasie i są dostępne na tych samych zasadach dla wszystkich. Myślę też, że w tym zalewie filmów i seriali więcej czasu spędzasz na przeglądaniu samej oferty tytułów, a tutaj masz i nowe filmy i klasykę kina wyselekcjonowane przez bardzo różnych ludzi, którzy się na tym na poważnie znają.
donald.pl: No właśnie, w kinie ogląda się film, a nie gada. To, że otaczają cię ludzie, którzy też przyjechali na festiwal, coś zmienia? Co się robi na festiwalu filmowym poza oglądaniem filmów?
Alicja: W sali kinowej oglądasz film, a później spotykasz się na schodkach pod kinem z całym tym tłumem, który przed chwilą wyszedł z tej samej sali i wiesz poznajesz człowieka obok w 15 minut bardziej niż mógłbyś tego chcieć. Gadacie z wypiekami na twarzy o filmie, który nie miał dialogów, albo miał ich właśnie bardzo dużo i te rozmowy czasami trwają całe noce. Te rozmowy często zmieniają Twoją perspektywę, jesteś w stanie dostrzec coś, czego patrząc na ekran nie zauważyłeś. A oprócz tego idziesz na wystawę do galerii sztuki, bierzesz udział w secret screeningu (oglądasz np. “Big Lebowskiego” w kręgielni), a po ostatnim seansie lądujesz na koncercie lub po prostu spędzasz wieczór w rekomendowanym przez festiwal miejscu z kimś, kogo poznałeś w kinie - i nierzadko okazuje się, że to reżyser filmu, który lubisz.
donald.pl: Trochę, jak po koncercie. 
Alicja: Tak, jak po koncercie, to jest dobre porównanie, to rzeczywiście jest trochę tak jak oglądanie filmu "na żywo". Inna jest też zupełnie atmosfera w salach kinowych - jest więcej śmiechu, więcej płaczu, czasem ktoś chrapie. Dzięki temu, że ludzie czują się jak "u siebie", rzeczywiście przeżywają mocniej te filmy. To jest coś w co trudno uwierzyć, dopóki się w tym nie uczestniczy. Idziesz później na ten sam film do kina, jest już w codziennym repertuarze i rzadko widzisz jakiekolwiek emocje na fotelu obok. Ludzie wychodzą z sali i mogą ewentualnie poprzeżywać na Filmwebie, a nie tak jak podczas festiwalu w kolejce na kolejny film.
donald.pl: Czy sam festiwal się zmienia? Organizujecie go od lat, czy coś przestaliście robić, albo właśnie coś dodaliście?
Alicja: Kiedyś hole kin wypełnione były komputerami do rezerwacji, kolejkami do kas i ludźmi wpatrzonymi w drukowane programy festiwalu - dziś większość osób po prostu korzysta ze swojego smartfona. Bardzo zależy nam na rozwoju technologicznym, i w tym kierunku stale podążamy. Oczywiście głównie po to, aby festiwal kojarzył się z wygodą i szybkim załatwieniem każdej sprawy niezwiązanej już z samym przeżywaniem filmu. Jest cała masa spraw oczywistych jak: produkowanie mniejszej ilości śmieci (dzięki rezygnacji z różnego rodzaju druków, niepotrzebnych gadżetów), jedzenie wege na imprezach towarzyszących, inwestowanie w szkolenia dla pracowników i wolontariuszy.
W tym roku zrezygnowaliśmy z budowania klubu festiwalowego od zera, choć oczywiście wiemy, że nasza publiczność bardzo lubiła Arsenał. Zaproponujemy coś świeżego i nowego - zacieśniamy przyjaźnie z miejscami we Wrocławiu, które są fajne i do których warto festiwalowiczów zaprosić. Skupiamy się coraz mocniej na współpracy z lokalsami z Wrocławia, tam, gdzie to tylko możliwe. W taki sposób, żeby miasto czuło jeszcze bardziej, że jest ważną częścią tego wydarzenia. Osobiście cieszę się nawiązaniem w tym roku bliskiej relacji ze Studiem Zakwas, w wyniku której powstanie przepiękny merch.
donald.pl: Nie kusiła was przeprowadzka? Wrocław jest bardzo spoko, ale zdarza się, że impreza z różnych powodów zmienia lokalizację. Pojawiały się takie pomysły?
Alicja: We Wrocławiu na co dzień prowadzimy Kino Nowe Horyzonty, które jest domem, sercem festiwalu. Dzięki udanej współpracy z miastem podpisaliśmy kolejną umowę gwarantującą naszą obecność w tym miejscu. We Wrocławiu jesteśmy od 2006 roku i nie kusi nas wcale, żeby to zmieniać. To jest bardzo duża impreza i Wrocław - poza wsparciem władz, które oczywiście jest tutaj mega ważne - posiada wszystko czego miasto robiące taką imprezę potrzebuje: duża baza hotelowa, gastronomiczna, dworzec, lotnisko itd. Wrocław jest też pełen zmotywowanych ludzi, którzy robią niesamowite rzeczy i chcą z nami współpracować.
donald.pl: A wiecie ilu lokalsów bierze udział w festiwalu?
Alicja: Około 35% naszej widowni to ludzie z Dolnego Śląska, reszta przyjeżdża tu również dlatego, że kochają Wrocław. Wrocław jest piękny i w przerwach między seansami warto skorzystać z tego, jak fajne jest to miasto.
donald.pl: Kto nie przychodzi na Nowe Horyzonty, a powinien? Na przykład może się wydawać, że nie powinni wybierać się rodzice z małymi dziećmi, a jednak też mają co robić?
Alicja: Festiwal często niepotrzebnie odbierany jest jako wydarzenie ekskluzywne, wydaje się być czymś dla wybranych, wyłącznie dla “TYCH LUDZI”, którzy muszą znać się na filmach. Jest zupełnie odwrotnie - jest inkluzywny i nie wszystkie tytuły mają wysoki poziom wejścia. W kinach pojawiają się ludzie młodzi, którzy dzięki filmom uczą się mówić o swoich emocjach; starsi widzowie, którzy często widząc znajome twarze organizatorów przypominają nam, że to “pewnie ich ostatnie Nowe Horyzonty”; ludzie samotni; duże grupy przyjaciół zjeżdżających się właściwie z całego świata; rodzice z dziećmi (w weekendy gramy filmy dla dzieciaków w sekcji Młode Horyzonty) i wiele wiele innych.
donald.pl: Skąd wiecie, co publiczności w głowie piszczy?
Alicja: Jesteśmy bardzo blisko ludzi i kiedy widzimy, że jakaś grupa może być wykluczona z festiwalu to stajemy na głowie, żeby o nią zadbać. Dlatego np. w tamtym roku pojawiły się seanse z audiodeskrypcją. Naprawdę słuchamy ludzi, czytamy co się dzieje w facebookowej grupie Nowe Horyzonty po godzinach, rozmawiamy z naszą stałą publicznością, która wraca od lat co im się podoba, a co im się nie podoba. Każdy z nas - od dyrektora festiwalu po osoby opiekujące się gośćmi - wczytuje się w ankiety, które przeprowadzamy podczas festiwalu i wymyślamy wspólnie co jeszcze możemy zrobić lepiej i fajniej.
donald.pl: Wszyscy znamy takie uczucie, kiedy wybieramy "coś do obejrzenia przy jedzeniu" a jedzenie robi się całkiem zimne. Czy równie trudno wybiera się filmy na festiwal? A może właśnie odwrotnie, same pewniaki w tym roku?
Alicja: To pytanie programowe, a filmy wybiera specjalny zespół ludzi, do którego ja nie należę. Jako producentka, która (tak mi się wydaje) zna naszą widownię, mogę co najwyżej wyrazić swoją opinię, czy film, o którym opowiadają mi programerzy, nadaje się bardziej na dużą salę, czy mniejszą. Decyzje ostatecznie zostają w ich rękach i trzeba przyznać, że mają niesamowitą intuicję, wiedzę i - co najważniejsze - znają widzów i widzki festiwalu. Słyszałam jednak z dobrych źródeł, że w tym roku program Nowych Horyzontów będzie naprawdę porządny.
donald.pl: W takim razie luźne pytanie o nastrój. Mamy czasy dużo gwałtowniejsze niż kilka lat temu, branża filmowa musiała poradzić sobie z pandemią, wielu twórców jest pod wrażeniem napięć politycznych i niebezpieczeństw. Czy to jakoś czuć (twoim zdaniem) albo widać w produkcjach w tym roku?
Alicja: Mam wrażenie, że powstaje więcej filmów "malutkich", "bliskich" - opowiadających o nas, naszych relacjach z rodziną, przyjaciółmi, o naszym podwórku. Podkreślających wagę rozmów przy stole i leżenia na trawie. Festiwal jest rzeczywiście takim barometrem napięć społecznych, ale to nie jest jednoznaczne jakie są jego wskazania. Często pokazywane są filmy, które w jednych uruchamiają zupełnie inny społeczny nastrój, niż się tego spodziewamy.
donald.pl: Przemysł filmowy musiał w którymś momencie pogodzić się z rosnącą rolą gier. Czy gry pojawią się pewnego dnia na Nowych Horyzontach?
Alicja: Gry mają swoje platformy, które mają swoich odbiorców, fanów, gdzie jest przestrzeń dla tego rodzaju premier. Nie jestem pewna, czy te światy należy aktualnie łączyć, choć wcale nie jest tak, że się temu nie przyglądamy i że wśród nas nie ma freaków z tego świata.
donald.pl: Mówiłaś o audiodeskrypcji, festiwal ma swoją wersję on-line, staracie się słuchać publiczności. Czy zmiana pokoleniowa daje jakoś szczególnie o sobie znać? Jak zmienia się widownia, jej oczekiwania? Po czymś to widać?
Alicja: Aktualnie jest o wiele większa łatwość wchodzenia w rozmowę i mówienia "to mi się nie podoba", albo "to mi się podoba". To mi ułatwia zdecydowanie pracę, często muszę zareagować bardzo szybko, ale ta natychmiastowa ewaluacja przynosi niejednokrotnie naprawdę nieoczywiste rozwiązania i udogodnienia. Nasza widownia zawsze była super mądra i nie dawała sobie wcisnąć kitu; cieszę się, że taka została. To wymagający partner, ale też lojalny i wierny.
donald.pl: Na koniec poprosimy też o twoje polecajki kulturalne z festiwalu. Twoje ulubione tytuły z poprzednich festiwali i nowości, na które sama czekasz.
Alicja: Najbardziej czekam na
La chimerę
Alice Rohrwacher, której poprzedni film
Szczęśliwy Lazzaro
jest moim zdecydowanie najbardziej ukochanym filmem Nowych Horyzontów 2018. Widziałam już film
Totem
, który będzie pokazywany podczas tej edycji i mocno polecam go wszystkim. Każdemu będzie trochę krwawić serduszko, ale naprawdę warto dać się zaprosić do domu bohaterów tego filmu i pozwolić sobie później na długie rozmowy o tym, jak się tam czułeś.
donald.pl: A, Totem. To jest taki film, że smutno, ale miło smutno.


Alicja: Zgadza się. Czekam też bardzo na wieczorne spotkania w Podwórku Festiwalowym (Ruska 46) i poranne kawy z moim zespołem po tym, jak już ruszą rezerwacje o 8:30. Nie mogę się również doczekać filmu​​​​​​​
Infinity Pool
, oczywiście nie dlatego, że gra tam Alexander Skarsgard. Jeśli chodzi o polecajki z poprzednich edycji to postawiłabym na
Płomienie
,
Portret kobiety w ogniu
,
Wszystkie nieprzespane noce
i już wspomnianego 
Szczęśliwego Lazarro
. Wszystkie można obejrzeć na naszej
platformie VOD
.
***
23. Międzynarodowy Festiwal Filmowy mBank Nowe Horyzonty rozpocznie się 20 lipca: stacjonarnie, w Kinie Nowe Horyzonty i Dolnośląskim Centrum Filmowym, oraz online - na stronie nowehoryzonty.pl. Część stacjonarna będzie trwać do 30 lipca, a online’owa o tydzień dłużej, do 6 sierpnia.
Na festiwalu będzie można zobaczyć około 200 różnych tytułów, m.in.: hity festiwalu w Cannes, takie jak „Club Zero” Jessiki Hausner czy „About Dry Grasses” Nuriego Bilge Ceylana, perły Berlinale, Sundance czy Wenecji - m.in. „Przejścia” Iry Sachsa, „20 000 gatunków pszczół” Estibaliz Urresoli Solaguren czy „Odwieczną córkę” Joanny Hogg.

Hej, przypominamy tylko:

1. Szanujemy nawet ostrą dyskusję i wolność słowa, ale nie agresję. Przemocowe treści będą usuwane.

2. W komentarzach można swobodnie używać embedów z mediów społecznościowych.

3. Polecamy założenie konta, dzięki temu możesz zobaczyć wszystkie swoje dyskusje w jednym miejscu i dodać coś (👉 Sortownia), co trafi na stronę główną.

4. Jeżeli chcesz Donalda bez reklam, dołącz do naszych patronów: https://patronite.pl/donaldpl

STRONA GŁÓWNA »

Źródła:

NAJLEPSZE KOMENTARZE TYGODNIA