27-letni
Max Parrot
, kanadyjski
snowboardzista
wygrał konkurencję
slopestyle podczas Igrzysk Olimpijski w Pekinie
. Warto przypomnieć, że
złoty medal
Kanadyjczyka to nie lada wyczyn, bo w
2018 roku
mężczyzna dowiedział się, że cierpi na
chłoniaka Hodgkina
. Musiał poddać się 12 cyklom chemoterapii. Ostatecznie w lipcu 2019 roku ogłosił, że udało mu się pokonać chorobę.
- Poddanie się nigdy nie wchodziło w grę. Występ w tych igrzyskach był ogromnym źródłem motywacji do walki z rakiem - mówił sportowiec.
Parrot w rozmowie z dziennikarzami przyznał, że był to dla niego trudny czas:
-
To był naprawdę ciężki czas
i czasami czułem się jak lew w klatce, ponieważ nie byłem w stanie robić tego, co kocham najbardziej, czyli uprawiać snowboardu - stwierdził.
- To był pierwszy raz w życiu, kiedy musiałem schować deskę do szafy. Snowboard to wszystko, co umiem, więc było mi naprawdę ciężko - dodał.
Sportowiec stwierdził także, że choroba nowotworowa pozwoliła mu inaczej spojrzeć na życie:
- Jako człowiek wcześniej uważałem życie za coś oczywistego, a teraz już nie. Za każdym razem, gdy zakładam snowboard, doceniam to o wiele bardziej niż wcześniej. Doceniam to, że każdego dnia mogę realizować swoją pasję.
Częściej się uśmiecham, wszystko jest bardziej pozytywne. Mniej presji, mniej stresu
- powiedział Parrot.
Cztery lata temu w Pjongczangu Max Parrot zdobył srebrny medal zimowych igrzysk.