Dziennikarz TVN24 Sebastian Wasilewski przygotował reportaż na temat
sprawy księdza Andrzeja Dymera.
Duchowny miał dopuścić się
wykorzystywania seksualnego nieletnich
. O sprawie
od 1995 roku mieli wiedzieć
szczecińscy biskupi. Dziennikarz twierdzi, że są na to dowody.
Śledztwo
w tej sprawie wszczęte zostało dopiero po publikacji dziennikarzy
Gazety Wyborczej
w
2008 roku
. Od tego czasu minęło 13 lat, a
wyrok przed sądem świeckim w tej sprawie nie zapadł
. Przestępstwa, które miał popełnić ksiądz Dymer, a które były ukrywane przez szczecińską kurię
przedawniły się
.
W 2008 roku
kościelny trybunał skazał
księdza Dymera za molestowanie seksualne wychowanków. Ten jednak
odwołał się
od decyzji. Do dziś ostateczny wyrok instytucji Kościoła nie zapadł.
Ksiądz Dymer przez ostatnie 10 lat był dyrektorem Instytutu Medycznego imienia Jana Pawła II w Szczecinie. 12 lutego został jednak odwołany z tej funkcji.
W sprawie reportażu i opieszałości Kościoła w wyjaśnianiu sprawy
głos zabrał prymas Polski Wojciech Polak
.
"
Uważam, że niesłychana przewlekłość kościelnych procedur
w sprawie ks. Andrzeja Dymera oraz brak odpowiedniego traktowania osób skrzywdzonych na wielu etapach tego postępowania
nie mają żadnego usprawiedliwienia
" - podkreślił prymas Polski.
Prymas podkreślił, że sam o sprawie wiedział niewiele. Dodał, że jest mu przykro, że nie sprostał oczekiwaniom osób pokrzywdzonych przez księdza Dymera:
"Wcześniej wiedziałem o sprawie niewiele, opierając się jedynie na przekazach medialnych. Ponieważ osobom pokrzywdzonym towarzyszyli doświadczeni prawnicy znający sprawę, uznałem, że osoby skrzywdzone będą miały wystarczającą pomoc, aby dokonać zgłoszenia do Stolicy Apostolskiej, zgodnie z obowiązującym w Kościele prawem.
Po obejrzeniu reportażu jest mi przykro, że nie sprostałem oczekiwaniom osób pokrzywdzonych, co wyraził w filmie jeden z uczestników spotkania"
- napisał abp Polak.
Dziś dziennikarz
Katolickiej Agencji Informacyjnej Dawid Gospodarek
przekazał, że
ks. Andrzej Dymer nie żyje
. Duchowny zmarł w wieku
59 lat
.
Kuria Metropolitalna Szczecińsko-Kamieńska poinformowała w rozmowie z serwisem gazeta.pl, że ksiądz od dawna zmagał się z
"poważną chorobą".
W podobnej sprawie konsekwencji nie poniósł kardynał
Henryk Gulbinowicz
: