fot. East News
Kilka dni temu
Gazeta Wyborcza
dotarła do raportu
NIK-u
dotyczącego kontroli w
Teatrze Polskim we Wrocławiu,
którego dyrektorem jest
Cezary Morawski
popierany przez polityków PiS.
Według raportu dyrektor wielokrotnie dopuścił się złamania prawa. Między innymi nielegalnie finansował przez teatr koszt wynajmu mieszkania dla siebie, nielegalnie zawierał umowy, na podstawie których wykonywał obowiązki aktora, scenografa i reżysera czy wydatkował środki publiczne i zaciągał zobowiązania z przekroczeniem limitów wyznaczonych w planach finansowych.
Morawski za każde wyjście na scenę wypłacał sobie po 2700 złotych
czyli ponad pięciokrotnie więcej, niż wynosi średnie honorarium w Teatrze Polskim.
Co więcej dyrektor wypłacał sobie również honorarium za udział w próbach w wysokości 1300 złotych.
Żaden inny aktor nie otrzymywał wynagrodzenia za próby.
W sumie za to, że
zagrał w 21 spektaklach Morawski zainkasował 58 tysięcy złotych.
Za umowy związane z nadzorem przy wykonaniu scenografii, konsultacje reżyserskie, przygotowanie ról, Morawski otrzymał 186 tysięcy złotych.
O wszystkim pisaliśmy tutaj:
Teraz okazuje się, że spotkania z dyrektorem zażądali pracownicy teatru. Jeden z nich opowiedział dziennikarzowi
Gazety Wyborczej
, jak wyglądała ich rozmowa.
Morawski tłumaczył, że kwoty, które podała
Wyborcza
, były zawyżone.
Nie dostawał 2700 zł za jedno wyjście na scenę, ale "jedynie 1600 zł",
a resztę zabierała reprezentująca go agencja. Za przygotowanie ról nie wpływało mu na konto po 22 tys. zł, jak pisała
Wyborcza
, a "jedynie 15 tys., bo resztę pochłonęły podatek i prowizja agencji".
Rekordowo wysoki stawki, tłumaczył faktem, że do roli musiał przygotować się bardzo szybko, bo jeden z aktorów nagle zrezygnował .
Spotkanie zakończyło się w całkowitej ciszy. Tylko część pracowników była usatysfakcjonowana wyjaśnieniami dyrektora. Reszta jest na niego wściekła
- powiedział
Wyborczej
jeden z aktorów.
Inny aktor wspomniał, że dyrektor odmawiał aktorom podwyżki w wysokości
100 złotych
, a sam wypłacał sobie ogromne kwoty:
Po tym, co można było przeczytać w raporcie NIK,
czuję się, jakbym dostał gównem w twarz.
T
ym bardziej że dyrektor odmawiał kolegom żenująco niskich podwyżek, rzędu 100 zł, tłumacząc, że w teatrze brakuje pieniędzy.
fot. East News