Wczoraj media obiegła informacja na temat
ataku nieznanego sprawcy na studentkę z Łodzi, Aleksandrę
, która ku przestrodze opisała całą sytuację na Facebooku.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek około 5.30 w Łodzi, gdy Aleksandra wracała ze szkolnej relacji Oscarów do akademika.
Podszedł do niej mężczyzna i wulgarnie ją wyzywając, zaczął ją szarpać
. Próbowała uciec, wybiegła na jezdnię przed nadjeżdżający samochód, ten jednak się nie zatrzymał.
Napastnik zaczął okładać ją pięściami po twarzy. Próbował ją zgwałcić, kopał ją w głowę
(!), krzyczał, że ją zabije. Odszedł, gdy na ulicy pojawili się ludzie.
Dziewczyna skarżyła się na działania
służb ratunkowych, które według jej relacji nie potrafiły udzielić jej wsparcia.
Policja natychmiast wydała w tej sprawie oświadczenie
według którego "komendant łódzkiej policji zlecił przeprowadzenie czynności kontrolnych co do zastrzeżeń, które opisano w publikacji".
Z oświadczenia wynika, że wszystkie czynności zostały przeprowadzone przez funkcjonariuszy poprawnie
. Zapewniono też, że prowadzone są wszystkie możliwe czynności, aby ustalić sprawcę napaści i pociągnąć go do odpowiedzialności karnej.
- Samo miejsce zdarzenia nie było objęte monitoringiem. Jednak, jak się okazało, policjanci analizując zapisy okolicznych kamer, wyselekcjonowali wizerunek podejrzewanego, opublikowali go w mediach, a także rozpoczęli typowania na bazie własnego rozpoznania - poinformowała media mł. insp. Joanna Kącka, rzecznik prasowy KWP w Łodzi.
Sprawca napadu na studentkę został zatrzymany. 29-latek przebywa teraz w policyjnym areszcie.
Dziś policja będzie prowadziła dalsze czynności w sprawie.