Prezes Kaczyński przyznał, że "mamy Pegasusa", ale zaprzecza, żeby był używany na opozycji

udzielił wywiadu dla tygodnika

. Odniósł się w nim do sprawy

Według wicepremiera ds. bezpieczeństwa "to kolejna sprawa pod hasłem:

":

- Uporządkujmy temat, choć musimy pamiętać, że to taki obszar aktywności państwa, w którym obowiązują reguły tajności, ja też nie mogę się szczegółowo wypowiadać na temat stosowanych w Polsce - w pełni legalnie - metod i technik czy potwierdzać takich, czy innych domniemań. Pegasus to program, po który sięgają służby zwalczające przestępczość i korupcję w wielu krajach. Jego powstanie i używanie jest wynikiem zmiany technologicznej, rozwoju szyfrowanych komunikatorów, których za pomocą starych systemów monitorujących nie można odczytać - stwierdził prezes PiS.

Polityk stwierdził także, że

- Chyba każdy się zgodzi, że rozmaite grupy przestępcze powinny być pod obserwacją, że przestępczość trzeba zwalczać i że na całym świecie używa się do tego narzędzi inwigilacji, oczywiście gdy są do tego podstawy prawne i zawsze pod kontrolą sądu, prokuratury. W Polsce system nadzoru nad takimi działaniami należy do najbardziej rygorystycznych w Europie - ocenił.

Wicepremier dodał, że opowieści o używaniu Pegasusa wobec opozycji są fałszywe:

- Opowieści o rzekomych tysiącach sprawdzanych telefonów są całkowicie pozbawione związku z rzeczywistością. Ich autorzy wykorzystują fakt, że osoby mające o tym realną wiedzę nie mogą nic o tym powiedzieć, są związane tajemnicą służbową. Mogę zatem tylko podkreślić:

- oświadczył.

Prezes PiS został zapytany także o to, czy

, którego dysponentem jest Ministerstwo Sprawiedliwości. Takie informacje podała

. Kaczyński potwierdził to, jednak dodał, że nie ma to znaczenia:

-

Pieniądze publiczne wydano na ważny cel publiczny, związany z walką z przestępczością, ochroną obywateli - odparł Kaczyński.

W związku z doniesieniami o tym, że Pegasus był wielokrotnie użyty do inwigilowania telefonu senatora Brejzy w czasie kampanii parlamentarnej w 2019 roku, prezes PiS został zapytany, czy wiedza uzyskana dzięki systemowi była używana w sztabie wyborczym PiS podczas kampanii wyborczej:

- Tu żadną tajemnicą związany nie jestem i mogę zapewnić, że żadnych takich informacji w czasie działalności sztabu nie mieliśmy, z niczego takiego nie korzystaliśmy. Żaden Pegasus, żadne służby, żadne jakieś tajnie pozyskane informacje nie odgrywały w kampanii wyborczej w roku 2019 jakiejkolwiek roli. Przegrali, bo przegrali, nie powinni dziś szukać takich usprawiedliwień. Te wszystkie opowieści pana Brejzy są puste, nic takiego nie miało miejsca. Przypominam, że on sam pojawia się w sprawie inowrocławskiej w poważnym kontekście, jest tam podejrzenie poważnych przestępstw. Z wyborami nie miało to nic wspólnego - powiedział Kaczyński.

Dodał, że żadnych podstaw do tego, by powoływać komisję śledczą:

- Nie ma tu nic, żadnego faktu, poza histerią opozycji.

- stwierdził.

Warto przypomnieć, że tuż po przekazaniu informacji o szpiegowaniu Brejzy

,

komentując całą sytuację na antenie Programu Trzeciego Polskiego Radia, stwierdził, że "

- Zdecydowanie bardziej ufam polskim służbom i temu, co mówią polskie służby, a służby jednoznacznie mówią o tym, że system Pegasus nie jest na wyposażeniu polskich służb. Nie jest wykorzystywany do tego, aby śledzić, inwigilować kogokolwiek w naszym kraju - stwierdził 2 tygodnie temu wiceminister.