Tyson Fury
to brytyjski bokser wagi ciężkiej, były mistrz świata organizacji WBO, IBO, IBF. Zrobiło się o nim głośno, gdy w 2015 roku pokonał
Władimira Kliczkę.
Później zrobił sobie przerwę od ringu, uzależnił się od alkoholu i narkotyków i popadł w depresję.
Bokser w 2018 roku wrócił na ring.
W sobotę zmierzył się w walce o mistrzostwo świata wagi ciężkiej WBC z Deontay'em Wilderem.
Jeszcze przed walką o pas mistrzowski zadeklarował, że chce przekazać
10 milionów dolarów
na budowę domów dla bezdomnych:
-
Mi te pieniądze się nie przydadzą. Nie chcę zostawać milionerem albo miliarderem.
Jestem pięściarzem, a nie biznesmenem. Prawdopodobnie podążę drogą innych bokserów i będę spłukany. Koniec końców nie zabiorę ze sobą pieniędzy do grobu i mogę zrobić dzięki nim coś dobrego i pomóc ludziom, którzy nie umieją sami sobie poradzić.
- Wszyscy powinni dojść do pieniędzy samemu, bo inaczej nie doceniają ich wartości. Łatwo jest wydawać czyjeś pieniądze. To, co ja zarobiłem, to praktycznie krwawe pieniądze.
Moje dzieci muszą nauczyć się radzić sobie same, znaleźć swoją własną ścieżkę życia. Nie będą żyły z mojego nazwiska i mojej sławy, bo to byłoby za łatwe.
Wiele dzieci bogatych ludzi nie robi nic i ma zbyt łatwo. Ja nigdy nie miałem łatwo, musiałem pracować na wszystko to, co mam. Pracowałem od bardzo młodego wieku, na wszystko zapracowałem sam.
-
Chcę przekazać te pieniądze na budowę domów dla bezdomnych
- powiedział Fury podczas konferencji.
Ostatecznie walka o mistrzostwo świata wagi ciężkiej WBC zakończyła się remisem. Fury obijał przez większość rund Wildera, jednocześnie samemu unikając trafień.
fot. East News