Donald.pl: Czy starsi więźniowie narzekają na młodszych, tak jak ogólnie starsi narzekają na młodzież?
Nina Olszewska: Starsi narzekają na młodszych, wiadomo. Rozmawiałam z grypsującym, który siedzi od 20 lat. Długo mi opowiadał o biciu, o funkcjonariuszach, którzy ustawiali się po dwóch stronach korytarza z pałami i lali puszczanych na tę ścieżkę zdrowia więźniów. Mówił, że było strasznie, ale mówił też, że obecnym młodym to by się przydało. Bo do grypsowania się nie nadają, lojalności nie rozumieją, szacunku nie mają, na warunki narzekają, bo nie wiedzą, że żyją w luksusie, do funkcjonariuszy pyskują, chociaż nie tak to powinno wyglądać.
Donald.pl: Kto w Polsce siedzi i za co? Kim jest statystyczny osadzony Kowalski?
Nina Olszewska: W polskich więzieniach siedzi około 75 tysięcy osób, z czego 3 tysiące to kobiety. Czyli statystyczny Kowalski to faktycznie Kowalski, i pod względem płci, i narodowości (chociaż obcokrajowców jest coraz więcej, to nadal to około 1000 osób). Najczęściej popełniane jest przestępstwo przeciwko mieniu, z czego najpopularniejsza jest kradzież. Długość kary to najczęściej 3-5 lat. Kowalski za kratami traci najlepsze lata, bo najwięcej jest tam osób z przedziału 25-45. No i powroty to jest ciekawa statystyka, bo z tych obecnie siedzących połowa nie robi tego pierwszy raz.
Donald.pl: Jaka jest najbardziej nieoczywista rzecz, która cię zaskoczyła podczas pracy nad tą książką?
Nina Olszewska: Najbardziej zaskoczyło mnie to, jak do więzienia można się przyzwyczaić - w jakim stopniu i w jakim zakresie. I w rozmowach z osadzonymi, i z funkcjonariuszami często pojawiały się takie wątki jak słuchanie rozmów telefonicznych, czytanie listów, kipisze, czyli przeszukania cel. I nikt mi właściwie na to nie narzekał. Tzn. zdarzało się, że więźniowie mówili, że kipisze ich wkurzają albo że oddziałowy przerywający połączenie, kiedy w rozmowie telefonicznej padnie coś niewłaściwego - to jest irytujące. Jednak sam fakt braku prywatności nie był przedstawiany jako problem. Młodszym stażem osadzonym zdarzało się narzekać na środki higieniczne, na dwie rolki papieru toaletowego. Bardziej doświadczeni zbijali się z tych narzekań, bo pamiętali, ze tę drugą rolkę papieru dołożono im całkiem niedawno, czyli teraz jest właściwie luksusowo. Zdążyli się przyzwyczaić do gorszych warunków.
Donald.pl: Mamy 2020, w więzieniu są pewnie przedstawiciele nowych zawodów. UX designerzy, programiści, YouTuberzy. To jakoś się objawia w więziennym życiu? Bo dziś sztywne chłopaki potrafią robić afery przy wszystkich. Uprzedzamy, że zilustrujemy to pytanie linkiem do dramy Popka z Pomidorem.
Nina Olszewska: Pewnie macie rację, ale ja tego nie zauważyłam. Moi rozmówcy, zanim poszli do więzienia, najczęściej pracowali na budowie lub jako kierowcy zawodowi :(
Donald.pl: Czy gity wiedzą, że cała bajera od dawna jest w internecie? Tu subkultura w ogóle istnieje?
Nina Olszewska: Pewien grypsujący powiedział mi, że słyszał, że bajera jest w internecie. Grypsera jako taka istnieje, jednak podobno sporo się zmieniło w zakresie przyjęć. Kiedyś obowiązywało wiele zasad, które i grypsujący, i kandydat na gita musiał znać i przestrzegać. Niektóre przestępstwa dyskwalifikowały, głównie te seksualne. Teraz, jak ktoś ma taką fantazję i pieniądze, może przynależeć do subkultury bez względu na to, co ma w aktach. Od funkcjonariusza, kierownika penitencjarnego, słyszałam, że coraz więcej starych gitów rezygnuje - bo teraz to już nie jest grypsowanie. Od młodych osadzonych najczęściej słyszałam, że widuje się jeszcze grypsujących, ale to taki lokalny folklor: nie chcą podawać ręki, jedzą osobno - niech jedzą. W statystykach, które Służba Więzienna publikuje - to jest wspaniały materiał - jeszcze w raporcie rocznym z 2018 roku jest tabelka z "drastycznymi przejawami subkultury więziennej" w podziale na gwałty i znęcanie się. W raporcie za 2019 wątek subkulturowy wyleciał, dane dotyczące przemocy są po prostu "zdarzeniami nadzwyczajnymi".
Donald.pl: Załóżmy, że nasz czytelnik ma trafić do więzienia. Oczywiście za niewinność, ale zanim sprawa się wyjaśni, to masz jakieś protipy? Jak się przygotować? Poza oglądaniem "Symetrii" i robieniu pompek na zapas?
Nina Olszewska: Filmów podobno lepiej nie oglądać, bo się po nich człowiek niepotrzebnie stresuje. Jak przepytywałam panów z ich więziennych początków, to często mówili, że wcale nie było tak źle, jak sobie na podstawie filmów wyobrażali. Słyszałam, że okazywanie emocji jest słabo postrzegane, więc pewnie warto ćwiczyć twarz bez wyrazu. Ćwiczenia reszty ciała to też dobry pomysł, jak ktoś z rzeźbą nie zdąży, to chociaż masę niech zrobi, bo duży człowiek ma więcej punktów na starcie. I zegarek trzeba ogarnąć - taki normalny, żadnego ładowania przez USB.
Donald.pl: Jest takie powszechne przekonanie, że więźniowie powinni pracować, a nie odpoczywać za pieniądze podatników. I co, pracują?
Nina Olszewska: Pracują. Nie wszyscy, tak mniej więcej połowa. Nie każdy ma za to pieniądze, ale wszystkim czas szybciej mija, coś się dzieje, można zapunktować. Moi rozmówcy narzekali czasem na pracę, na godziny, warunki, monotonię, wypłatę, ale wszyscy, którzy mogą, wolą pracować niż się nudzić.
Donald.pl: A jeżeli już pracują, to system jest w miarę uczciwy, czy raczej pachnie systemem z USA, półniewolniczą pracą za grosze pod pozorem resocjalizacji?
Nina Olszewska: Rozmawiałam o pracy więźniów przed raportem NIKu w tej sprawie i po nim. Przed raportem sporo było narzekań i osadzonych, i funkcjonariuszy, więc ja to sobie tak trochę amerykańsko wyobrażałam, szczególnie, jak słyszałam o kolejnych halach przemysłowych budowanych na terenie więzień. Po raporcie narzekań było znacznie mniej, słyszałam najczęściej, że może program zatrudniania osadzonych nie jest doskonały, ale robi więcej dobrego niż złego. Wątku resocjalizacji wolałabym w to nie mieszać, bo to jest w ogóle wątek, którego unikam. Fakty finansowe są takie, że jeśli więzień pracuje w pełnym wymiarze godzin, zarabia (przynajmniej) minimalną. Z tej minimalnej po potrąceniach (np. na Fundusz Aktywizacji Zawodowej Skazanych i Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym) dostaje do dyspozycji 530 zł. To 530 zł jest dla tych, którzy nie mają zobowiązań w postaci alimentów lub komornika, czyli dla mniejszości. Jeśli są zobowiązania, to zostaje 240 zł.
Donald.pl: Jakieś przykłady więziennych śmieszków?
Nina Olszewska: Śmieszków w więzieniu jest co niemiara, od kolonijnych zabaw w smarowanie pastą do zębów śpiących kolegów po zbiorowe duchowe przebudzenia, w wyniku których panowie z poważnymi wyrokami w poważnych więzieniach leczą się wahadełkiem i mocą kamieni, ale nie ma takiej siły, żebym Wam o tym opowiedziała i nie spaliła.
Donald.pl: Przedstaw się, skąd tyle wiesz o tym, jak się teraz siedzi? Ile garowałaś?
Nina Olszewska: Garowaniem zajmowałam się niemal dwa lata, ale siedziałam zwykle po kilka godzin i wychodziłam. Rozmawiałam z ludźmi, którzy się tam bardziej zadomowili i pytałam ich głównie o to, jak to jest być w więzieniu. Wyszła mi z tego książka mało sensacyjna, całkiem cieplutka i wzruszająca, w sam raz na urlop. Polecam, Olszewska.
Donald.pl: Sztywniutko, dzięki za rozmowę.
"Pudło", Wydawnictwo Poznańskie