fot. EastNews
W
Hong Kongu
od prawie dwóch tygodni trwają protesty przeciwko
planowanej ustawie o ekstradycji do Chin
. Oceniana jest ona przez ekspertów jako
zagrożenie dla autonomii miasta
, miała bowiem pozwalać na legalne wywożenie do Chin krytyków polityki Pekinu.
Wczoraj władze Hong Kongu ogłosiły, że
bezterminowo przekładają prace nad nowym prawem
. Szefowa administracji miasta przeprosiła natomiast za wywołanie konfliktu i chaosu w mieście. W protestach brało udział ponad milion osób, do wyjścia na ulice namawiali szefowie dużych firm i instytucje kultury.
Mimo to dziś na ulicach miasta odbył się kolejny ogromny protest. Organizatorzy mówią nawet o
dwóch milionach uczestników
. Większość z nich ubrała się na czarno. Protest był tak wielki, że jego uczestnicy musieli czekać przez kilka godzin, by wyjść z parku Wiktorii, który był początkiem marszu na ulice.
Protestujący żądają
natychmiastowej dymisji
szefowej administracji Hong Kongu, Carrie Lam, oraz obietnicy
całkowitego wycofania projektu ustawy
o ekstradycji. Obawiają się, że ogłoszone zawieszenie prac nad nowym prawem ma tylko uspokoić nastroje społeczne.
Domagają się też
przeprosin za zachowanie policji
względem protestujących w środę. Funkcjonariusze używali gazu łzawiącego, gumowych kul, pałek i armatek wodnych. W wyniku zamieszek, rannych zostało 81 osób.