Od kilkunastu dni
w Rosji trwa częściowa mobilizacja
. Okazuje się jednak, że Rosjanie nie są chętni do wyjazdu na front. Brytyjskie ministerstwo obrony poinformowało, że od 21 września liczba mężczyzn, która opuściła Rosję, prawdopodobnie przekracza wielkość sił, które Rosja wystawiła w lutym, gdy rozpoczynała napaść na Ukrainę.
"W ciągu siedmiu dni od ogłoszenia przez prezydenta Putina częściowej mobilizacji' nastąpił znaczny exodus Rosjan chcących uniknąć powołania. Choć dokładne liczby nie są znane, to prawdopodobnie przekraczają one wielkość całkowitych sił inwazyjnych, jakie Rosja wystawiła w lutym 2022 roku" - przekazano.
Władze autonomicznej republiki Federacji Rosyjskiej
Tuwy
postanowiły
uatrakcyjnić służbę w wojsku swoim zmobilizowanym
obywatelom. Rodzina zmobilizowanego Tuwańczyka otrzyma
po baranie, węgiel, 50 kg mąki i dwa worki ziemniaków, oraz "w razie potrzeby" kapustę.
Według lokalnych władze obecnie rozdano już ponad 90 zwierząt. Oprócz tego rodziny zmobilizowanych mogą spodziewać się rekompensaty pieniężnej w wysokości 5 tys. rubli na dziecko.
Już wcześniej informowano, że Tuwa
zrealizowała plan poboru w ramach częściowej mobilizacji. Na front wysłano 700 rekrutów.
Tuwa leży na południowej Syberii i jest
najbiedniejszym regionem
Rosyjskiej Federacji. Według serwisu The Insider jedna trzecia populacji żyje tam poniżej granicy ubóstwa. Republikę zamieszkuje 330 tys. osób, wyznających głównie buddyzm. Rosjanie stanowią niewiele ponad 16 procent ludności. Wczoraj w stolicy republiki Kyzyle odbył się protest przeciwko mobilizacji.