FaceApp
, aplikacja rosyjskiej firmy
Wireless Lab
, przeżywa kolejną falę popularności. Pierwszy raz pojawiła się w 2017 roku, kilka miesięcy później wróciła jako nakładka do Facebooka. Od kilku dni znów jest
najczęściej ściąganą aplikacją
w AppStore. Jak informuje amerykański
Forbes
, aplikacja ma już
bazę 150 milionów twarzy
.
Jednocześnie eksperci zaczynają ostrzegać przed jej używaniem.
Małgorzata Fraser
, analityczka prywatności i cyberbezpieczeństwa przypomina między innymi, że
użytkownik sam jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo
swojego hasła i innych danych logowania, a także, że twórcy nie gwarantują bezpieczeństwa żadnych przesyłanych do FaceApp informacji.
FaceApp krytykowany jest też za to, że
zdjęcia przetwarza w chmurze
, co firma potwierdza w
oświadczeniu
przesłanym do serwisu TechCruch
. Eksperci zauważają też, że aplikacja może mieć dostęp do wszystkich zdjęć w galerii telefonu.
- Twoja twarz może wylądować gdzieś na billboardzie w Rosji, ale bardziej prawdopodobne jest to, że zostanie materiałem treningowym dla sztucznej inteligencji - mówi w rozmowie z
Forbesem
Peter Kostadinov
z PhoneArena.
Z drugiej strony specjaliści twierdzą, że polityka prywatności i sposób działania FaceApp
nie różni się specjalnie od innych popularnych aplikacji
.
Marcin Maj
z portalu
Niebezpiecznik.pl
w rozmowie z Noizz
przyznaje, że, choć trzeba pamiętać o niebezpieczeństwie, w aplikacji nie ma większego zagrożenia.
- Ja
nie dostrzegam większego zagrożenia
, szczególnie jeżeli ktoś użyje aplikacji dosłownie raz czy dwa. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że FaceApp nie tylko przerabia zdjęcia użytkowników, ale
przeprowadza też analizy biometryczne ich twarzy
, a później przechowuje te dane i wykorzystuje je na różne sposoby, prawdopodobnie także w celach zarobkowych - mówi.
Tłumaczy, że np. Facebook również nie do końca w przejrzysty sposób przetwarza dane.
- Gdyby dokładnie przyjrzeć się polityce prywatności aplikacji, pewnie okazałoby się, że nie do końca wiadomo, co dzieje się z uzyskanymi w ten sposób informacjami cyfrowymi. Podam jednak przykład
innej aplikacji, która również przetwarza nasze dane i nie zawsze robi to przejrzysty sposób
. Nazywa się
Facebook
.
- W przypadku
amerykańskich gigantów
udajemy jednak przed sobą, że świadomie zgadzamy się na taki układ, klikając przycisk "przeczytałem i akceptuję regulamin", który jest największym kłamstwem internetu. Kiedy
mniejsza firma robi to samo, od razu zaczynamy się zastanawiać w czym rzecz i pytać, czy tak powinno by
ć. Przecież wspomniany wyżej Facebook potrafił włączać u siebie automatycznie rozpoznawanie i tagowanie twarzy bez pytania kogokolwiek o zgodę. To nie jest więc nic nowego - dodaje.
Maj przypomina też, że zdecydowana
"większość aplikacji mobilnych działa w chmurze"
, a
"naruszeń prywatności potrafią dokonywać zarówno firmy z Rosji, z Europy, jak i ze Stanów Zjednoczonych"
.
- Tak naprawdę, kiedy oddajemy nasze dane, to sprawa jest już pozamiatana, bo w tym momencie tracimy nad nimi kontrolę.