W Poznaniu rozpoczął się wczoraj proces
ks. Michała Woźnickiego
. Były salezjanin, który zasłynął
pouczaniem policjantów
, stanął przed sądem za to, że podczas interwencji policji w jego prywatnej kaplicy nie chciał okazać dokumentów i nie wykonywał poleceń. Wówczas funkcjonariusze siłą wynieśli go do radiowozu.
Woźnicki został wykluczony ze zgromadzenia, ale wciąż jest księdzem. Jest suspendowany, więc nie wolno mu odprawiać mszy, zakaz jednak regularnie łamie, a nabożeństwa transmituje w sieci. Ostatnio YouTube zablokował jego kanał za mowę nienawiści.
Dwa tygodnie temu Woźnicki
miał zeznawać
podczas procesu ministranta, który został wyniesiony z kaplicy razem z nim. Wówczas jednak nie chciał założyć maseczki i po awanturze został
wyrzucony z sądu
.
Wczoraj znów nie obyło się bez awantury. Już przy wejściu do sądu Woźnicki
nie chciał pokazać dowodu osobistego
, znów nie miał maseczki i
obrażał policjantkę
.
- Gdybym wiedział, że pani jest panią... Natomiast ja widzę zaszmatowanego zbrodniarza - mówi do funkcjonariuszki. - Dzisiaj delegowali kobietę, tak? A pani na pewno jest kobietą?
Mimo próśb policji Woźnicki nie chce pokazać dokumentów. Policjanci musieli więc
znów użyć siły
i zabrali księdza do pomieszczenia dla zatrzymanych. Wkrótce pojawił się na sali sądowej, tym razem w maseczce. Rozprawa zaczęła się jednak od kolejnych ekscesów księdza, który stwierdza, że
na sali jest znak masoński, wyciąga krzyż i wodę święconą
, po czym kropi całe pomieszczenie.
- Ja dla obrony przed tymi masońskimi znakami postawię tutaj Chrystusowy krzyż - mówi.
Fragment nagrania zamieścił w sieci Piotr Żytnicki z
Gazety Wyborczej
:
Jak informuje
Wyborcza
, podczas rozprawy Woźnicki tłumaczył, że nie okazał dokumentów policjantom, bo
"mieli zasłonięte twarze i wziął ich za bandytów"
. Opowiadał też o swojej relacji z salezjanami, w których budynku, mimo wydalenia ze zgromadzenia, wciąż mieszka. Jak twierdził, to zakonnicy wezwali policję w akcie "zemsty i rozpaczy".
- Ogłoszenie fałszywej pandemii salezjanie uznali za dar niebios dla szybszego wydalenia mnie poprzez nękanie. Temu miało służyć wzywanie policji.