Fundacja Zamieszkani kilka dni temu ogłosiła
zrzutkę na pana Łukasza
, który przed samymi świętami został bez dachu nad głową. Okazuje się, że zbiórka nie tylko się udała, ale udało się zebrać
576% potrzebnej kwoty
.
Pan Łukasz został bez środków do życia przez
nieuczciwego pracodawcę
.
"Właściciel firmy sprzątającej, w której Pan Łukasz pracował, zniknął z pieniędzmi i nie wypłacił nikomu pensji. Pan Łukasz został bez środków do życia i bez dachu nad głową, bo nie mogąc opłacić hostelu, stracił pokój w którym mieszkał. Znalazła się Pani, która przygarnęła Pana Łukasza pod swój dach, na kilka dni, ale przed Świętami Pan Łukasz musi się wyprowadzić, tylko nie ma dokąd i za co. Dostał ofertę pracy na stacji benzynowej, ale wynagrodzenie otrzyma dopiero po miesiącu" - czytamy w opisie zrzutki.
W sprawę zaangażowała się Fundacja Zmieszkani, która zorganizowała zrzutkę na opłacenie panu Łukaszowi
pokoju w hostelu na dwa miesiące
.
"Pan Łukasz jest spokojnym, pracowitym człowiekiem, bez nałogów. W swoim życiu wiele już przeszedł - jako 5 letnie dziecko został uratowany z płonącego domu. Nie ma rodziny, ani nikogo bliskiego, kto by mu pomógł" - pisała fundacja.
Celem zbiórki było uzbieranie 1600 zł. W sumie wpłacono natomiast
9 218 zł.
Zrzutka została już zamknięta przez organizatorów. Teraz zgodnie z procedurami Fundacja musi zweryfikować sytuację pana Łukasza.
"Udało się zebrać więcej pieniędzy, niż zakładaliśmy, będzie można opłacić p. Łukaszowi hostel na co najmniej 3 miesiące. Wszystkie zebrane pieniądze będą przeznaczone na potrzeby p. Łukasza - żywność, środki czystościowe, ubrania i po prostu jego utrzymanie do czasu, kiedy sam zacznie zarabiać. Na naszym profilu na FB opublikujemy pełne rozliczenie zbiórki" - czytamy.
Fundacja informuje również, że
w wyniku akcji pan Łukasz otrzymał wiele ofert pracy
.
"Chodzi teraz na rozmowy, żeby wybrać najlepszą. Niestety, zdarzają się pracodawcy, którzy oferują pracę, ale jak widzą poparzoną twarz p. Łukasza, to rezygnują. Jest to bardzo przykre. Nie wiemy więc, kiedy zacznie pracę, a i tak wynagrodzenie otrzyma pewnie po miesiącu. Musi więc mieć z czego się przez ten miesiąc utrzymać. Jesteśmy w stałym kontakcie z p. Łukaszem i z p. prokurator, która na kilka dni przyjęła go pod swój dach i pomaga w znalezieniu pracy".