Jak podają rosyjskie niezależne portale informacyjne, już ponad 20 miast
odwołało tegoroczne pochody z okazji Dnia Zwycięstwa
, który obchodzony jest 9 maja. Oficjalnie chodzi o "względy bezpieczeństwa". Eksperci zauważają jednak, że Kreml nie chce pokazywać strat poniesionych w Ukrainie, a w kraju po prostu "brakuje czołgów".
Dzień Zwycięstwa jest jednym z najważniejszych świąt państwowych w Rosji, upamiętniającym zakończenie II wojny światowej w Europie. Pod rządami
Władimira Putina
uroczystość wykorzystywana jest do kreowania obrazu Rosji jako niezwyciężonego mocarstwa. Sam Putin od lat stawia doświadczenie II wojny światowej jako istotne dla odbudowy kraju.
Tradycyjnie 9 maja na terenie całego kraju odbywają się parady i defilady wojskowe z udziałem żołnierzy i pokazem sprzętu. Tymczasem, jak informują rosyjskie media, tegoroczne uroczystości odwołano już w ponad 20 miastach, w tym w stolicach regionów. Defilad nie będzie w tym roku m.in. w
Riazaniu, Lipiecku, Tiumeniu, Pskowie, Soczi, Briański i Kursku.
W większości miast władze tłumaczą się
"względami bezpieczeństwa"
i "obecną sytuacją". Jak podaje Telewizja Biełsat, w oddalonym o 40 km od granicy z Ukrainą Biełgorodzie, defiladę odwołano, aby "nie prowokować przeciwnika dużym nagromadzeniem sprzętu i żołnierzy". W Pskowie jako powód rezygnacji z obchodów Dnia Zwycięstwa podano troskę o przebywających na rehabilitacji żołnierzy, którzy wrócili z frontu.
Eksperci podkreślają jednak, że prawdziwym powodem, dla którego Kreml odwołuje regionalne defilady, jes
t brak sprzętu
.
"Moskwie coraz bardziej brakuje czołgów i ze zrozumiałych względów chce uniknąć podkreślania skali strat poniesionych przez rosyjską armię w Ukrainie" - podaje serwis UkraineAlert prowadzony przez ośrodek analityczny Atlantic Council.
"Niezależnie od tego, czy prawdziwym powodem są kwestie bezpieczeństwa, czy braki sprzętowe,
decyzja o odwołaniu tegorocznych defilad z okazji Dnia Zwycięstwa stanowi bolesny cios dla Władimira Putin
a, który pokazuje ponurą rzeczywistość kryjącą się za optymistycznymi propagandowymi przedstawieniami wojny w Ukrainie" - czytamy w tekście przytoczonym przez PAP.
"Znaczenie Dnia Zwycięstwa dla tożsamości narodowej w putinowskiej Rosji oraz bliskie związki tego święta z wojną na Ukrainie sprawiają, że tegoroczne odwołanie parady jest szczególnie żenujące. Inne uroczystości publiczne można było przełożyć lub zrezygnować z nich bez większego zamieszania, ale brak obchodów Dnia Zwycięstwa wskazuje na poważne problemy, które trudno ukryć nawet w ściśle kontrolowanym środowisku informacyjnym Rosji".
Komentatorzy uważają też, że rosyjskie władze obawiają się, iż obchody Dnia Zwycięstwa mogłyby zmienić się w demonstracje antywojenne. Poza tym, po ostatnim ataku na Kreml, pojawiły się faktyczne obawy o bezpieczeństwo.
Defilada ma odbyć się w Moskwie, jednak podobnie jak w zeszłym roku - bez udziału zagranicznych gości. Jedynym przywódcą, który odwiedzi tego dnia stolicę Rosji, ma być prezydent Kirgistanu.