1 kwietnia Michał Dworczyk podczas konferencji prasowej poinformował o
"awarii systemu"
, która pozwoliła na zapisywanie się na
szczepienia
jeszcze w kwietniu 40- i 50-latków. 350 tysięcy osób w tej grupie wiekowej otrzymało skierowania na szczepienia, a 60 tysięcy z nich terminy na kwiecień.
Politycy opozycji grzmieli, że do takich błędów nie powinno dochodzić. Niektórzy żądali nawet
dymisji rządu
.
Zamieszanie szczepionkowe krytycznie komentował także lider Polski 2050
Szymon Hołownia
. Polityk stwierdził, że w programie szczepień panuje
chaos
i domagał się dymisji szefa KPRM, pełnomocnika rządu ds. szczepień Michała Dworczyka:
- Ile jeszcze będziemy znosić rządy gamoni, którzy nie potrafią przeprowadzić kluczowego dla życia i zdrowia procesu - pytał.
Okazuje się jednak, że mimo krytyki Hołownia postanowił
skorzystać z pomyłki rządu
i sam zaszczepił się we wcześniejszym terminie. Poinformował o tym na swoim Facebooku. Szczepienie odbyło się w Wielką Sobotę, 90 km od Warszawy w Starej Błotnicy:
"Przyznaję: nie miałem pojęcia, gdzie jest Stara Błotnica, ale teraz - dzięki ministrowi Dworczykowi - już wiem. W czasie środowo - czwartkowego zamieszania, system przydzielił mi właśnie ten punkt szczepień, ponad 90 km od domu, ale co tam - przejechałbym nawet 1090" - napisał.
"W czwartek trwał bajzel, nikt nie wiedział, czy te przydzielone szczepienia będą, czy nie. Wieczorem wyjaili się, że będą, ale tylko dla tych, którym system dał termin do 5.04, bo tu - jak stwierdził Dworczyk na konferencji - "nie byłoby już możliwości zastąpienia tych osób innymi". Upewniłem się jeszcze wczoraj dzwoniąc na infolinię - jeśli moja rezygnacja mogłaby dać szansę na szczepienie jakiemuś seniorowi - z radością ustąpię.
Usłyszałem, że to tak nie działa, że albo przyjadę, albo będzie wolny termin i ryzyko zmarnowania dawki
" - dodał.
W sieci pojawiło się wiele krytycznych komentarzy pod adresem Hołowni. Internauci zarzucają mu
hipokryzję
: