W
japońskim szpitalu
doszło do niecodziennej sytuacji. Umierający mężczyzna przyznał się, że był jednym z najbardziej
poszukiwanych od 50 lat uciekinierów w kraju
. Mężczyzna był członkiem radykalnej grupy odpowiadającej za zamachy bombowe, do których dochodziło w Japonii w latach 70.
Policja pojawiła się w szpitalu, w którym przebywał umierający mężczyzna. W czasie przesłuchania wyznał, że ma zaawansowany nowotwór i chciałby
umrzeć pod swoim prawdziwym nazwiskiem - Satoshi Kirishima
. W poniedziałek, cztery dni po przesłuchaniu, mężczyzna zmarł.
Policja potwierdziła, że mężczyzna, który zmarł to faktycznie poszukiwany Satoshi Kirishima. Mężczyzna dołączył do organizacji ekstremistycznej w czasie studiów w latach 50. Z kolei w latach 70. dopuściła się ona serii zamachów bombowych na japońskie firmy. W jednym z nich w 1975 roku zginęło osiem osób, a ponad 160 zostało rannych.
Mężczyzna był poszukiwany pod zarzutem podłożenia bomby w ekskluzywnej dzielnicy Ginza w Tokio w kwietniu 1975 roku. Wówczas w czasie zamachu nikt nie zginął. Był on jednym z dziesięciu członków grupy, którzy nigdy nie zostali schwytani przez policję. Dwóch członków organizacji, do której należał Kirishima zostało w czasie procesu skazanych na śmierć. Wśród nich znalazł się jej założyciel Masashi Daidoji, który zmarł w 2017 roku.
Przez ostatnie 40 lat Satoshi Kirishima pracował w firmie budowalnej,
ukrywając się pod nazwiskiem Hiroshi Uchida.