Dziś w nocy przed godziną 3
w Gdańsku trzech mężczyzn obaliło pomnik ks. Henryka Jankowskiego
znajdujący się niedaleko parafii św. Brygidy, w której oskarżany o pedofilię prałat był proboszczem.
Pomnik upadł na gumowe opony.
Na rzeźbie położono białą komżę, a w ręce prałata włożono dziecięce majtki.
Rzeczniczka gdańskiego ratusza
, Magdalena Skorupka-Kaczmarek,
powiedziała dziś w rozmowie z mediami, że pomnik zostanie usunięty z Gdańska:
"Nie ma miejsca dla pomnika ks. Henryka Jankowskiego w przestrzeni publicznej Gdańska
. Powinien być on usunięty zgodnie z prawem".
Według zapowiedzi miał on trafić do magazynu,
a o jego dalszych losach miał zadecydować społeczny komitet, który zabiegał o postawienie go.
Jak donosi
reporter Radia Zet Maciej Bąk sytuacja w Gdańsku jest jednak bardzo dynamiczna
:
- Sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. Firma, wezwana przez Gdańsk do wywiezienia pomnika ks. Jankowskiego do magazynu,
oddała go firmie wezwanej przez społeczny komitet budowy, który chce go ponownie postawić
- relacjonuje na Twitterze dziennikarz.