fot. Dan Mihai Balanescu
Od
2017
roku przez ulice
Rumunii
przetaczają się fale protestów przeciwko wprowadzaniu przez rząd nowych przepisów, które zdaniem krytyków osłabią
walkę z korupcją
. Organizowane od ponad
550 dni
protesty mają na celu wymuszenie ustąpienia obecnego rządu i rozpisanie nowych wyborów przez prezydenta
Klausa Iohannisa
, uchodzącego za zwolennika państwa prawa.
Wczoraj tysiące mieszkających na stałe za granicą Rumunów wyszło na ulice Bukaresztu. Początkowo demonstracje odbywały się pokojowo, jednak potem doszło do zamieszek. Uczestnicy wykrzykiwali hasła:
"Sprawiedliwość, nie korupcja!", "Partia złodziei"
, a w rękach trzymali flagi Rumunii i
Unii Europejskiej
.
Część uczestników demonstracji próbowała przedrzeć się przez kordon policyjny ustawiony pod budynkiem rządowym. Niektórzy rzucali butelkami w policjantów.
Policja
użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych.
Rannych zostało ponad 240 osób.
Według informacji przekazanych przez zagraniczne media, w proteście wzięło udział nawet
50 tysięcy osób
.
Z informacji zebranych przez Bank Światowy, na które powołuje się Politico,
od 3 do 5 milionów
obywateli Rumunii, która liczy
19,6 miliona osób
, pracuje i mieszka poza granicami kraju.