fot. Facebook @IziGuma Zak / YouTube @zlamaneprawo
W piątek
Łukasz Ż.
podejrzany o spowodowanie
śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie
usłyszał
zarzuty
dotyczące spowodowania wypadku samochodowego ze skutkiem śmiertelnym. Przyznał się do zarzucanego mu czynu, jednak odmówił składania wyjaśnień.
Według ustaleń śledczych prędkość auta kierowanego przez Łukasza Ż. na 5 sekund przed zdarzeniem wynosiła 205 km/h i do momentu zderzenia rosła do
226 km/h
, czemu towarzyszyło wciśnięcie pedału przyspieszenia do 100%. W czasie jazdy Trasą Łazienkowską Łukasz Ż. trzymał w ręku
telefon komórkowy i kręcił filmy
. Z materiałów pozyskanych z monitoringów wynika, że Łukasz Ż., na krótko przed wypadkiem pomiędzy godz. 00:15 a godz. 1:00 wypił
osiem kieliszków 40% wódki o pojemności 50 ml
każdy.
Co ciekawe, jeszcze przed przewiezieniem Łukasza Ż. do Polski, na Instagramie mężczyzny miała pojawić się relacja, na której widać zdjęcia Łukasza Ż. z jego dziewczyną i napis "Przepraszam Cię za to co się stało. Kocham Cię bardzo i dziękuję Ci za wszystko". Nie wiadomo, czy zamieścił go sam Łukasz Ż., czy ktoś ma dostęp do jego konta.
Paulina K. była jedną z pasażerek auta
, który prowadził Łukasz Ż. Wedle medialnych doniesień ani Łukasz Ż, ani inni uczestnicy wypadku nie udzielili kobiecie pomocy. W
stanie ciężkim trafiła do szpitala
.
Teraz kobieta zabrała głos w sprawie. Udzieliła wywiadu dla
youtubowego kanału Złamane prawo
. Dziewczyna opowiedziała o obrażeniach, które odniosła. Ujawniła, że trafiła do szpitala ze złamaniem oczodołów i szczęki oraz urazem rdzenia kręgowego. Miała również krwiaka wewnątrzczaszkowego. 20-latka przeszła siedmiogodzinną operację szczęki oraz rekonstrukcję twarzoczaszki. Paulina K. odniosła się do doniesień, wedle których nie otrzymała pomocy od swoich znajomych:
- Można powiedzieć, że
dla nich tak naprawdę byłam nikim, byłam zwykłym śmieciem
, który po prostu z nimi podróżował, a najłatwiej będzie zwalić na mnie, bo już tam leżałam i umierałam - stwierdziła.
20-latka została zapytana, czy chciałaby przekazać coś rodzinie mężczyzny, który zginął w wypadku. Kobieta stwierdziła, że jest jej przykro, ale nie może przeprosić, bo ona nie jest winna całej sytuacji:
- Naprawdę nie jestem w stanie. Jest mi bardzo przykro. To jest nie do opisania.
Przeprosić nie mogę niestety, bo to nie ja zrobiłam i nie mam poczucia winy
, że to się wydarzyło z mojej winy - odparła.
20-latka była także pytana o to, co pamięta z nocy wypadku. Ujawniła, że nie pamięta ostatnich wydarzeń z wieczoru:
- Każdy w życiu popełnia błędy i nie było to celowe. Ja naprawdę nie pamiętam w ogóle momentu wsiadania do auta - stwierdziła.