fot. East News
Kilka dni temu Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł na wniosek Czech, że
Polska ma płacić 500 tysięcy euro dziennie kary
za niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w należącej do PGE kopalni Turów.
Zaostrzenie konfliktu polsko-czeskiego przekłada się na relacje z sąsiadami przy granicy kraju. Przekonał się o tym na własnej skórze
Filip Harzer
, publicysta m.in. portalu seznamzpravy.cz.
W Bogatyni, przygranicznej miejscowości, w której znajduje się kopalnia Turów, właściciele niektórych restauracji zaczęli umieszczać informacje, że
nie będą obsługiwać Czechów
.
Niechęć mieszkańców to efekt strachu o miejsca pracy - kopalnia zatrudnia ponad 2,2 tysiąca osób.
Harzer w rozmowie z
Wirtualną Polską
opowiedział, jak próbował zamówić jedzenie w jednym z takich lokali.
Pracownica odmówiła mu obsługi
powołując się na decyzję szefa.
- To przykra sprawa, bo pojawia się problem nacjonalizmu, którego z czeskiej strony nie ma. Przecież
tu nie chodzi o żadną wojnę polsko-czeską
, a o to, że mieszkańcy przygranicznych gmin mają problemy z wodą przez działanie kopalni Turów - mówił w wywiadzie.