Alicja Kaiser Konieczna
, matka niepełnosprawnego Szymona, opisała na Facebooku historię swojej podróży z synem pociągiem do Berlina.
Cała historia nie świadczy najlepiej o
Polskich Kolejach Państwowych.
Ani o tym, jak firma jest zorganizowana, ani o tym, jak przygotowana jest do obsługi osób niepełnosprawnych.
Wszystko zaczęło się od tego, że - wprowadzona w błąd przez kasjerkę - za bilet dla siebie i syna zapłaciła
630 złotych.
Bilet okazał się być bezzwrotny.
"To jedna firma, jeden biznes, jedna Polska, ale każdy ma gdzieś, następstwo tego, co robi, albo czego nie robi" - pisze pani Alicja.
Problemy jednak nie skończyły się po odejściu od kasy. Na samym peronie i w pociągu, pomoc dla matki z niemogącym stać o własnych siłach dzieckiem była
bardziej przypadkowa niż zorganizowana. Nie sprawdziła się,
mimo powiadomienia obsługi 48 godzin przed przybyciem o tym, że będzie potrzebna.
Załoga pociągu nie wiedziała nawet, że w wagonie jest specjalny transporter dla osób nie poruszających się o własnych siłach
, ułatwiający wsiadanie i wysiadanie z pociągu.
"Przeczytałam ostatnio, że w ramach programu Dostępność + planowana, jest
modernizacja 100 szlaków górskich
i dostosowanie ich do potrzeb osób niepełnosprawnych,
cudownie już jadę tam koleją!
Mam nadzieję, że na tych szlakach będą również dostępne strzelnice i muzyczne ławeczki na 100-lecie niepodległości, bo jak twierdzi posłanka Krynicka: Te strzelnice, Obrona Terytorialna, te ławeczki, to wszystko jest też dla osób niepełnosprawnych".
"Szkoda, że wśród tych wszystkich atrakcji dla osób z niepełnosprawnością,
nie znalazły się fundusze na kilka podnośników, zintegrowanie przekazu, rzetelnie przeszkolony personel
, który z rozumieniem treści, komunikuje się po polsku".