Banaś zapowiada kontrolę NIK w Ministerstwie Obrony Narodowej, zbada jak to było z rakietą pod Bydgoszczą

Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś poinformował na antenie Polsat News o poniedziałkowej

, Dowództwie Operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych i Dowództwie Obrony Powietrznej w związku ze sprawą rakiety znalezionej w lesie niedaleko Bydgoszczy. Jeżeli zajdzie potrzeba kontrolerzy odwiedzą również dowództwo polskiej żandarmerii wojskowej. 

Banaś podkreślił, że na terytorium Polski wpłynął pocisk, który ma możliwość

, dlatego sprawa jest bardzo niebezpieczna.

- Gdyby coś takiego miało miejsce, pół Polski by nie było - stwierdził.

NIK chce sprawdzić, jak strzeżone są nasze granice i nasza przestrzeń powietrzna.

- Chodzi o obywateli, o nasze bezpieczeństwo. Podjęliśmy decyzję, żeby dokładnie sprawdzić, co się stało, że ta rakieta naruszyła naszą przestrzeń powietrzną, przeleciała pół Polski, rozbiła się pod Bydgoszczą. Mało tego, dopiero po pięciu miesiącach dowiadujemy się, że coś takiego miało miejsce. Musimy ustalić, kto ponosi za to odpowiedzialność i czy naprawdę jesteśmy bezpieczni - wyjaśnił. 

Kontrola ma potrwać do końca czerwca. Jej wyniki mogą być znane na początku lub w połowie września. 

- Liczę na współpracę ze strony MON. Chcemy ustalić, czy współpraca między kierownictwem cywilnym a dowództwem wojskowym istnieje, bo ona musi istnieć - powiedział szef NIK.

Przypomnijmy, że pocisk został znaleziony 24 kwietnia w Zamościu pod Bydgoszczą przez kobietę, która wybrała się na przejażdżkę konną po lesie. Początkowo sądzono, że to dron, a później, że to szczątki pocisku lotniczego. Na sprzęcie widnieją napisy w języku rosyjskim.

Według wstępnych ustaleń Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych obiekt to

. Według Instytutu wynika, że polska armia nie posiada na wyposażeniu czy w magazynach pocisków Ch-55, dlatego ten konkretny obiekt najpewniej przyleciał ze Wschodu.