W
Hong Kongu
od kwietnia trwają
protesty przeciwko ustawie o ekstradycji do Chin
. Na jej podstawie dotychczasowe
"porywanie" krytyków Chin
i wywożenie ich do kraju będzie uznawane za legalną ekstradycję. W ocenie ekspertów, ma być to
"gwóźdź do trumny" autonomii miasta
.
Protesty zintensyfikowały się w ostatnich dniach, w niedzielę na ulicach pojawiło się ponad milion osób. Kolejne demonstracje, mimo niesprzyjającej pogody, przechodzą przez miasto dziś, kiedy miniparlament Hong Kongu miał debatować nad przyjęciem ustawy. Jak jednak podają agencje prasowe,
debatę przełożono
, ponieważ demonstranci blokowali wejście do budynku Rady Legislacyjnej.
Jak podaje CNN, na ulicach pojawiło się
kilkaset tysięcy osób
. Demonstranci budowal
i barykady z metalowych barierek
. Doszło też do zamieszek, funkcjonariusze policji użyli wobec protestujących gazu łzawiącego. Są już pierwsi ranni i aresztowani.
Wielu protestujących przyszło z
parasolkami
, które w 2014, po ogłoszeniu niedemokratycznych wyborów, stały się symbolem buntu przeciw polityce Chin.
Autonomiczne władze tłumaczą, że
ustawa ma objąć tylko sprawców najcięższych zbrodni
, ale demonstranci są pewni, że po prostu zalegalizuje dotychczasowy proceder wywożenia do Chin wszystkich, którzy krytykują politykę Pekinu.
Protesty popiera większość firm i instytucje kultury. Nieformalnie pozwalają swoim pracownikom uczestniczyć w demonstracjach.