fot. Twitter, Biełsat / East News
Ambasadorowi Rosji w Polsce
znów
nie udało się złożyć kwiatów na Cmentarzu-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie
. Przeszkodzili mu w tym aktywiści, którzy zbudowali instalację poświęconą ofiarom agresji na Ukrainę. Delegacji rosyjskiej ambasady nie udało się obejść protestujących.
W Rosji obchodzony jest dziś
Dzień Zwycięstwa
. Podczas Parady Zwycięstwa w Moskwie - jeden z niewielu w kraju, która nie została odwołana -
Władimir Putin
mówił o "rusofobicznym Zachodzie".
Delegacja rosyjskich dylomatów w Warszawie na czele z ambasadorem
Siergiejem Andriejewem
próbowała, jak co roku, złożyć kwiaty na Cmentarzu-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych i władze Warszawy już wcześniej informowały, że nie rekomendują organizacji uroczystości.
Przypomnijmy, że rok temu Andriejew podczas próby złożenia kwiatów został
oblany czerwoną farbą
:
Około 10:30 rosyjska delegacja pojawiła się na cmentarzu. Tam czekali już na nią
aktywiści z grupy Euromajdan-Warszawa
, którzy wcześniej zbudowali na miejscu
instalację
poświęconą ofiarom agresji na Ukrainę. Na całej szerokości chodnika odddzielającego główną aleję od chodnika powtykano ukraińskie flagi. Ustawiono też cztery budynki symbolizujące ukraińskie miasta, m.in. Buczę i Bachmut.
"Ukraińskie flagi i krzyże rozstawiono tu w umiejętny sposób. Jeśli ambasador Rosji tutaj się pojawi, będzie je musiał albo podeptać, albo iść krzakami. Trzeciej opcji nie ma" - pisał reporter Radia Zet.
"Obecność oficjalnego przedstawiciela Rosji w tym miejscu stanowi profanację grobów żołnierzy poległych w II wojnie światowej" - głosił z kolei wielki transparent, który przynieśli działacze Euromajdanu.
W sumie na cmentarzu protestowało kilkaset osób. Aktywiści szybko
otoczyli rosyjskiego ambasadora, skutecznie uniemożliwiając mu przejście pod pomnik
.
- Panie ambasadorze, proszę powiedzieć swojemu szefowi, co pan tutaj widzi - słychać było z głośników aktywistów.
Finalnie ambasador
zrezygnował
, a przyniesione kwiaty położył przed wbitymi w ziemię ukraińskimi flagami. Wieniec został podeptany przez aktywistów, wówczas Siergiej Andriejew wsiadł do swojej limuzyny i odjechał.
- Jak państwo widzą, jesteśmy w obliczu oczywistego zakłócenia porządku publicznego. Niestety po raz drugi już, jak w zeszłym roku, nie potrafiliśmy złożyć wieńca przy pomniku żołnierzy wyzwolicieli radzieckich, poległych tutaj w walce z faszyzmem. Ale to w żaden sposób nas nie denerwuje - powiedział obecnym na miejscu dziennikarzom.
Dopytywany, czy podejmie kolejną próbę złożenia kwiatów, odpowiedział: Państwo widzą, że nie ma takiej możliwości.