Sojusz Lewicy Demokratycznej formalnie poparł dziś kandydaturę
Roberta Biedronia
w wyborach prezydenckich
. Europoseł mógł więc oficjalnie rozpocząć kampanię, a
konwencję wyborczą zorganizował w Słupsku.
- To będą wybory, w których decydujemy, czy będziemy osamotnieni w Europie, rządzeni przez politycznych cyników, czy zrobimy krok do przodu i staniemy się nowoczesnym państwem. To będzie krok między cywilizacją pogardy a cywilizacją godności - mówił Biedroń w słupskiej filharmonii.
Podczas swojego przemówienia wielokrotnie
krytykował Andrzeja Dudę
. Podkreślał, że "prezydent musi mieć swój rozum i swój kręgosłup".
-
Prezydent musi mieć swój kręgosłup, a nie kierować się poleceniami partii, z której wyszedł.
(...) Prezydent powinien mediować w trudnych sytuacjach i konfliktach społecznych, dziś tak nie jest. Gdy rząd nie potrafi porozumieć się z różnymi grupami takimi jak nauczyciele, sędziowie, lekarze,
prezydent powinien wchodzić do dyskusji, a nie jeździć na narty
.
- Kiedy zostanę prezydentem, to premier i ministrowie, bez względu na opcję polityczną, będą moimi partnerami w pracy na rzecz Polski. Od tego zależy sukces polskiej dyplomacji, sprawność państwa, a przede wszystkim nasze bezpieczeństwo. Polska zasługuje na prezydenta niezależnego - przekonywał.
-
Nie posiadam prezydenckich genów
, nie pochodzę z politycznej rodziny, ale wierzę, że nie to jest warunkiem bycia prezydentem. Wierzę, że prezydentura może być dostępna dla zwykłych ludzi, dla zwykłego chłopaka z Krosna.
Biedroń przedstawił też
zarys swojego programu
. Obiecuje m.in.
"naprawę systemu opieki zdrowotnej"
, minimalną emeryturę w wysokości 1600 zł, dbałość o klimat i rozwiązania dobre dla młodych ludzi.
- Chciałbym, żeby już za parę lat młodzi ludzie, którzy chcą się usamodzielnić lub założyć rodzinę mogli pójść do urzędu gminy, złożyć wniosek i po kilku miesiącach odebrać klucze do własnego mieszkania - zapowiedział.