Pod koniec czerwca
Rzeczpospolita
ujawniła, że
Andrzej Duda
w marcu tego roku
ułaskawił pedofila
, który molestował własną córkę. W tym przypadku akt łaski miał dotyczyć uchylenia
zakazu kontaktowania się i zbliżania do ofiar.
Kancelaria Prezydenta tłumaczyła decyzję prezydenta tym, że ofiara ze sprawcą
pojednali się
.
Sprawę tłumaczyła też Prokuratura Krajowa, podkreślając, że matka i córka same wnosiły o zniesienie zakazu zbliżania się. Kobiety broniły też decyzji Dudy w TVP Info. Natomiast do akt sprawy dotarł wówczas Fakt, publikując szczegóły molestowania dziewczynki przez ojca.
Dziś
Fakt publikuje wyniki swojego śledztwa
, które objęło
pełne akta sprawy mężczyzny
oraz dokumenty zebrane w toku procedury o ułaskawienie. Według ustaleń dziennikarzy prezydent m.in. "
nie sprawdził, jaka jest rzeczywista kondycja dziewczyny
krzywdzonej w dzieciństwie przez ojca,
nie zwrócił uwagi na rozbieżność między rekomendacją jednej kuratorki a wszystkimi analizami psychiatryczno-seksuologicznymi
oraz
nie wykorzystał prawa do zażądania dodatkowych opinii i analiz
".
Fakt
pisze też, że "ministrowie prezydenta zataili przed opinią publiczną istotne dla sprawy szczegóły".
W swoim artykule
Fakt
analizuje kolejne nieścisłości, cytując odpowiednie fragmenty z akt sprawy. Dziennikarze wskazują między innymi, że
wniosek o ułaskawienie złożył sam skazany
, a jego partnerka i córka tylko go poparły, podczas gdy Kancelaria Prezydenta i Prokuratura Krajowa cały czas mówiły o "ułaskawieniu na wniosek ofiary".
Wątpliwości budzi też
"wnikliwa analiza",
która miała poprzedzić decyzję Dudy.
Fakt
publikuje m.in. fragmenty opinii biegłych psychiatrów na temat skazanego i pisze, że
"osobie skazanego, wnioskującego o ułaskawienie, przyjrzano się co najwyżej pobieżnie".
"Prawdopodobieństwo popełnienia przez opiniowanego podobnych czynów w przyszłości należy określić jako wysokie. (…) Heteroseksualna orientacja oskarżonego nie wyklucza podejmowania przez niego homoseksualnych, jak i dewiacyjnych kontaktów seksualnych" - brzmi fragment jednej z opinii seksuologa.
"Gdyby sąd, prezydenccy ministrowie albo sam Andrzej Duda chcieli dowiedzieć się, czy skazany się zrehabilitował, czy żałuje tego, co zrobił, czy rokuje pozytywnie na przyszłość, a przede wszystkim czy będzie w przyszłości bezpieczny dla otoczenia, doprowadziłoby ich to do rezultatu innego niż ułaskawienie" - pisze natomiast
Fakt
.
Fakt
udowadnia, że Duda, podejmując decyzję o ułaskawieniu,
opierał się tylko na opinii jednej kurator
, nie prosząc o dodatkowe opinie. Powołuje się też na opinię
prof. Marka Chmaja
, który podkreśla, że "zgromadzony materiał w żadnym razie nie upoważniał prezydenta do zastosowania aktu łaski".
Dziennik zaznacza, że swój materiał publikuje w ważnym interesie społecznym. Podczas prac prosił o wypowiedź rodzinę ułaskawionego, ta jednak odmówiła komentarza. Pytania zostały również skierowane do Kancelarii Prezydenta, która nie udzieliła żadnej odpowiedzi.