
fot. Instagram @januszkorwinmikke / X @SlawomirMentzen / East News
Wczoraj w południe w jednym z warszawskich hoteli rozpoczęły się
obrady kongresu Konfederacji
. Jednym z najważniejszych punktów wydarzenia było wybranie nowych członków
dwunastoosobowej Rady Liderów
.
Jeszcze przed rozpoczęciem kongresu partyjny sąd zdecydował o usunięciu Rady Liderów Włodzimierza Skalika, który jest związany z Grzegorzem Braunem i był ostatnim przedstawicielem
Korony Polskiej Grzegorza Brauna w Radzie Liderów.
Kongres Partii wybrał także nową Radę Liderów, która całkowicie
odcina się od współpracy z Grzegorzem Braunem
:
- Kongres Konfederacji dokonał w sobotę zmian w strukturach partii. W jej Radzie Liderów
nie zasiada już żaden z działaczy Konfederacji Korony Polskiej
, której prezesem jest usunięty z partii w styczniu europoseł Grzegorz Braun - poinformował po zakończeniu Witold Tumanowicz.
Niezadowolony ze zmian w Konfederacji jest
Janusz Korwin-Mikke
. W rozmowie z serwisem Interia.pl polityk stwierdził, że wydarzenie
przypominało mu "najgorsze czasu komunizmu" w Polsce
:
- Dziś na sali czułem się jak w 1955, kiedy twardogłowi komuniści walczyli o utrzymanie władzy. Coś przerażającego. Nie zważając na żadną logikę, odmawiano przegłosowania czegoś. Kłamano - stwierdził.
- Przewodniczący odmówił nam nawet tak śmiesznej rzeczy, żeby kongres ustanowił prowadzącego obrady. Zgodnie ze statutem Konfederacji, kongres jest najwyższą władzą, a tu okazuje się, że nie możemy nawet zmienić przewodniczącego, który został ustanowiony przez Radę Liderów. Jest to coś nieprawdopodobnego co zrobił Witold Tumanowicz - dodał.
Co ciekawe w Radzie Liderów zabrakło także Sławomira Mentzena. Polityk tłumaczy jednak, że sam zrezygnował z kandydowania, bo po prostu nie ma czasu na posiedzenia tego organu: