Od kilku dni
tematem przewodnim kampanii
wyborczej jest
LGBT
.
Wszystko za sprawą Karty Rodziny zapowiedzianej przez prezydenta Andrzeja Dudę i słów Jacka Żalka, który na antenie TVN24 stwierdził, że "LGBT to nie ludzie, a ideologia".
Głos w tej sprawie postanowił zabrać pisarz
Szczepan Twardoch.
We wpisie na Facebooku stwierdził, że r
etoryka PiS na temat LGBT jest "obrzydliwa":
"Decyzja PiSu by swój twardy elektorat mobilizować za pomocą retoryki homofobicznej jest obrzydliwa wyjątkowo, nawet jak na standardy polskiej polityki. Jest wiele powodów, dla których można głosować na Andrzeja Dudę: od pogardliwej retoryki różnych liberalnych tuzów intelektu, przypisujących wyborcom PiS cechy zwierzęce albo inaczej zbudowane mózgi (sic!), przez przekonanie o tym, że w trudnej sytuacji epidemicznej i gospodarczej lepsza dla Polski jest stabilna władza, nawet tak nieudolna jak ta, nie zaś nieuchronny konflikt między prezydentem a rządem, po autentyczną niechęć do polskiej inteligencji, obozu ludzi światłych i przyzwoitych, przekonanych, że władza w Polsce należy im się w sposób przyrodzony" - napisał Twardoch.
"Ja sam nigdy nie zagłosowałbym na kandydata z PiS z powodu moich własnych, śląskich idiosynkrazji, acz na przykład tę ostatnią niechęć podzielam. Tak czy inaczej,
dehumanizująca retoryka skierowana wprost przeciwko moim znajomym,
przyjaciołom, współpracownikom
jest czymś w swojej obrzydliwości przekraczającym wszystko, co do tej pory widziałem"
- dodał.
Twardoch twierdzi, że od teraz Andrzej Duda, Przemysław Czarnek i Jacek Żalek będą "
ponosić moralna odpowiedzialność za każdy akt przemocy
” na środowiskach LGBT:
"Nie dam się z tego powodu zaszantażować moralnie, jak próbuje to robić strona liberalna, nie dam sobie wmówić, że te wybory są jakoś wyjątkowe, bo słyszałem to już zbyt wiele razy, pierdoły o "ostatecznym końcu demokracji" w Polsce również, jednak Czarnek, Żalek, Duda będą w moich oczach już zawsze ponosić osobistą, moralną odpowiedzialność za każdy akt przemocy, który może być efektem ich retoryki" - napisał Twardoch.
"Osoby LGBT+ to nie tylko warszawska czy krakowska bohema w drogich kawiarniach,
to również polska prowincja, autentyczne cierpieni
e wcale nie na pluszowym krzyżu, na jaki chętnie przypinają się aktywiści z KODu i okolic.
To za ich cierpienie wspomniani wcześniej łajdacy będą odpowiedzialni"
- dodaje.
Pisarz tłumaczy, że opublikował ten wpis, by bliscy mu ludzie wiedzieli, że stoi po ich stronie:
"Proszę tego nie traktować jako zachęty do głosowania na kogokolwiek, bo ja sam wśród kandydatów, którzy mają szansę na drugą turę nie widzę nikogo, na kogo mógłbym oddać głos z czystym sumieniem, a na mniejsze zło nie zamierzam. Com powyżej napisał napisałem nie w ramach przedwyborczego aktywizmu, który jest mi raczej wstrętny, napisałem to, aby ci z moich znajomych, przyjaciół, współpracowników, którzy w sposób osobisty zostali przez
wspomnianych wcześniej zaatakowani wiedzieli, że jestem z nimi, po ich stronie. I tylko dlatego
" - napisał Twardoch.