Opowieści o
drop bear,
czyli
mitycznym australijskim torbaczu rzekomo przypominającym koalę
są bardzo popularne w Australii. Zazwyczaj wykorzystywane są do
straszenia turystów
. Przekonała się o tym
korespondentka ITV News Asia Debi Edward.
Kobietę znajdującą się w Kangaroo Island Wildlife Park przekonano, że powinna
ubrać się w strój ochronny przeciwko
drop bear
,
którego będzie trzymała na rękach.
Na wideo można zobaczyć, jak dziennikarka zakłada na siebie strój ochronny. Następnie dr Garnett Hall, lekarz weterynarii
przekonuje ją, że
drop bear
są niebezpieczne:
-
Drop bear
jest bliskim kuzynem koali, ale w rzeczywistości jest bardzo podstępnym zwierzęciem - wyjaśnia na wideo dr Hall.
-
Są większe, mają dłuższe pazury. Mają też małe kły, a ciekawostką w tych kłach jest to, że mają łagodny jad.
Nie jest to taki sam jad, jak węży, ale może on spowodować podrażnienia - dodaje.
Kiedy Sam Mitchell, współwłaściciel Kangaroo Island Wildlife Park, w którym nagrywano wideo, zbliża się z zupełnie normalną koala, dr Hall nadal ostrzega dziennikarkę o zbliżającym się zagrożeniu, odsuwając ją na bezpieczną odległość.
W pewnym momencie dziennikarka dostaje do potrzymania koalę.
Jest wyraźnie przerażona
. Mimo że jest ubrana w strój ochronny, mówi do kamery, że
"stara się nie bać, bo powiedziano jej, że
drop bear
potrafi wyczuć, czy się boimy".
Później spanikowana kobieta prosi lekarza, by
zabrał już od niej zwierzę.
Kiedy widzi, jak mężczyźni je sobie przekazują,
domyśla się, że została oszukana:
Przedwczoraj rozmawiając z dziennikarzami w programie
The Today Show
,
Edward śmiała się
z tego doświadczenia, mówiąc, że
"było kilka momentów, w których pomyślała sobie, że być może jest to żart".