Logo
  • DONALD
  • ROZMAWIAMY Z EKSPERTEM OD REKRUTACJI I PYTAMY, DLACZEGO OGŁOSZENIA O PRACĘ SĄ TAK ZŁE, A FIRMY NIE UCZĄ SIĘ NA BŁĘDACH

Rozmawiamy z ekspertem od rekrutacji i pytamy, dlaczego ogłoszenia o pracę są tak złe, a firmy nie uczą się na błędach

30.11.2022, 12:00
Rozmawiamy z ekspertem od rekrutacji. Imię naszego rozmówcy zostało zmienione, żeby zachować anonimowość. Postanowiliśmy nazwać go Honorat, bo możemy.
* Wywiad przygotowaliśmy we współpracy z
RocketJobs.pl
- portalem pracy przyszłości
specjalizującym się m.in. w obszarach: marketing, social media, design, sprzedaż, finanse i inżynieria. Rocket Jobs podkreśla, że ma najwyższy odsetek ogłoszeń z widełkami płacowymi, dlatego warto szukać z nimi pracy.
Portal 
RocketJobs.pl
 rozpoczął właśnie kampanię pod hasłem 
Jak pisać SPOKO ogłoszenia o pracę?
, która zwraca uwagę, że udany proces rekrutacji zaczyna się właśnie od dobrego ogłoszenia. Z danych portalu wynika m.in., że prawidłowo skonstruowana pod względem treści oferta zwiększa zainteresowanie o ok. 80%. Tymczasem kandydaci mają szereg zastrzeżeń co do standardów, jakie panują na rynku. 79% z nich uważa, że nazwy stanowisk zawarte w ofertach pracy są mylące, a 53% zrezygnowało z aplikowania na ofertę, która zawierała obco dla nich brzmiącą nazwę. Ogłoszenia rzadko zawierają też informację o wynagrodzeniu, a ta aż o 34% zwiększa liczbę aplikacji. 
W ramach kampanii uruchomiono specjalną platformę edukacyjną dla firm i rekruterów. Na stronie 
https://jakpisacspokoogloszeniaoprace.pl/
znaleźć można między innymi strukturę wzorcowego ogłoszenia, sekcję 7 grzechów głównych rekrutera oraz video porady i serię artykułów eksperckich.
donald.pl: Ile masz lat?
Honorat: 37.
donald.pl: W ilu rekrutacjach brałeś udział, bo szukałeś pracy, a w ilu, bo taką masz pracę?
Honorat: Jeżeli nie liczyć prac z czasów studenckich, w kilkunastu. W całej karierze właściwie tylko raz musiałem dłużej szukać pracy. Nie wiem, w ilu brałem udział zawodowo, bo w wielu brałem udział częściowo. Myślę, że łącznie spokojnie w ponad tysiącu.
donald.pl: Ludzie szukają pracy, pracodawcy szukają osób do pracy. To powinno być łatwe, dlaczego często są takie męczące, źle napisane i bezsensowne oferty?
Honorat: Bo mają sprzeczne interesy. Jedna strona chce jak najwięcej za jak najmniej, a druga strona odwrotnie. I to działa na budowie, w magazynie, ale też przy szukaniu najwyższej klasy specjalistów. Po prostu nie zawsze płaci się pieniędzmi, czasami to benefity, unikalne doświadczenie, fajne biuro albo właśnie brak biura, bo można pracować zdalnie.
donald.pl: Czy pisząc CV, naprawdę można wyczarować coś, co bardzo zmienia sytuację? Jakieś nietypowe zdjęcie, nietypowy format?
Honorat: Chyba nie. Pewnie w branży kreatywnej to działa inaczej i oryginalne pokazanie swojego CV samo w sobie jest popisem umiejętności. To chyba najbardziej przewałkowany temat, ale jednak aktualny. Jest mnóstwo speców i dobrych rad. Dla mnie w skrócie od 1 do 2 stron powinno wystarczyć. Niech będzie schludne, czytelne i zawierające informacje o doświadczeniu i umiejętnościach.
donald.pl: A zdjęcia?
Honorat: Też raczej zwyczajne. Selfie bez szczególnych grymasów, może być też zwykłe portretowe. Odradzam zdjęcia ślubne, co zaskakująco wielu panów stosuje. Paniom niepotrzebnie zdarzają się słodkie focie, ale rzadko. Osobiście wolałbym, żeby wszedł standard bez zdjęć. Nie jestem też fanem rubryki hobby. Ja niewiele mogę z tego wyciągnąć. Nie wiem, co mam myśleć o tym, że ktoś lubi podróże i muzykę. A jeżeli ktoś ma naprawdę szczególne hobby i na przykład ściga się na wielbłądach albo dzierga swetry, to i tak nie ma to wpływu na proces rekrutacji.
donald.pl: A skąd biorą się te wieloetapowe rekrutacje, które potrafią długo trwać i w których specjalizują się zwłaszcza duże firmy?
Honorat: Czasami z kiepskiej komunikacji. Udało się przeprowadzić ileś rozmów, czasami trzeba jeszcze sprawdzić zadania rekrutacyjne, czasami trzeba sprawdzić fakty, podzwonić. Na przykład jak ktoś twierdzi, że pracował 3 lata za granicą i zdobył unikalne doświadczenie, to sprawia, że może być bardzo cennym kandydatem. Jednak jeżeli tylko tak napisał, przesadził, albo zwyczajnie skłamał, to rekrutacja skończy się fiaskiem. Co gorsza, to fiasko wyjdzie na jaw dopiero po miesiącach błędów, a rekrutację trzeba będzie powtórzyć.
A czasami jest tak, że ktoś się leni i zamiast podjąć decyzję, robi trzy spotkania.
donald.pl: Dlaczego wciąż tak rzadko w ogłoszeniach pojawiają się widełki?
Honorat: Bo pracodawcy nie mają takiego obowiązku, a wprowadzenie takiej zmiany często to wyzwanie dla organizacji. Rekruter bez zgody nie ma prawa dać tego do ogłoszenia. Większość stara się to obejść w trakcie rozmowy wstępnej. Najczęściej słyszę, że konkurencja mogłaby się dowiedzieć i przejąć ludzi, ale to dość banalne - konkurencja i tak z reguły wie, gdzie ile się płaci.
donald.pl: Jaka była najgorsza rekrutacja, którą przeprowadziłeś?
Honorat: Na recepcję. Jedna firma potrzebowała pracowników na kilka stanowisk i właśnie kogoś na recepcję. Najmniej wymagań, ale też mnóstwo przypadkowych zgłoszeń, nie mogłem się ze wszystkimi zapoznać. Mnóstwo przypadków nawet nie odwołało rozmowy, tylko zwyczajnie nie stawiło się na niej. I to nie tak, że parę osób, większość nie przyszła. Reszta odpadała telefonicznie, bo nie pamiętali szczegółów ogłoszenia, nie pasowała im lokalizacja albo godziny, chociaż były w ogłoszeniu. Paradoksalnie, łatwiej zatrudniało mi się specjalistów i programistów niż kogoś na recepcję.
donald.pl: Czy w rekruterskim środowisku istnieją jakieś nieformalne czarne listy? Ostrzegacie się nawzajem albo polecacie kandydatów?
Honorat: Tak, ale to działa tak, jak w innych branżach i znajomościach. Jedna koleżanka posłała na przykład sprawdzone info o zboczeńcu, który nie tylko psuł atmosferę i świntuszył, ale też kradł drobne elementy ubioru kobiet. Jakieś apaszki, szaliki. Nikt mu niczego nie udowodnił. To po prostu działo się tam, gdzie on pracował. Z innej strony: raz pomogłem w zatrudnieniu niewidomej w korporacji, bo merytorycznie idealnie pasowała. Zarówno ja, jak i jeszcze jedna osoba specjalnie o tym nie wspominaliśmy, żeby niby inkluzywna korporacja nie mogła jej odmówić inaczej, niż otwarcie ją dyskryminując. To branża pracy z ludźmi, więc pewnie, kontakty i szeroko pojęty networking są ważne.
donald.pl: A jakie były najwyższe zarobki, którymi kusiłeś kogoś do pracy?
Honorat: Wybitni specjaliści z unikalnym doświadczeniem nie zabiegają wcale o zarobki. To znaczy, oczekują, że będą takie same albo większe, ale nie to jest najważniejsze. Kiedy przekracza się próg kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie, to ważniejsze jest, czy to będzie interesujące, czy trzeba będzie się przenosić, czy firma zadba o przeniesienie całej rodziny, albo właśnie odwrotnie, czy można dalej pracować z Grecji, czy Tajlandii, bo akurat kandydat tak lubi.
donald.pl: No dobra, ile najwięcej?
Honorat: 55 000 zł, ale z drogą relokacją, więc w pewnym sensie więcej.
donald.pl: A sprawdzacie kandydatów w mediach społecznościowych, czy to mit?
Honorat: Trochę tak, bo to łatwo dostępne informacje publiczne, przynajmniej w większości wypadków. Co prawda, wiele osób potrafi już ustawić konto w mediach społecznościowych tak, żeby poza paroma oczywistymi informacjami nie było nic widać. Ja sam praktycznie nie udzielam się w social mediach, mam jedno zdjęcie sprzed 10 lat, a na LindkedIn jest to samo, co w CV. Więc po co? No, chyba że ktoś ma potrzebę manifestowania poglądów, które mogą być kłopotem na danym stanowisku.
donald.pl? Na przykład jakich?
Honorat: Na przykład antyuchodźczych, kiedy mamy w Polsce nagle dużo więcej osób z Ukrainy uciekających przed wojną.
donald.pl: A skąd się biorą takie patologie jak ta poniżej? Dlaczego firmy wiedzą, że ich oferta wzbudzi gniew, ale zamiast poprawić warunki, ukrywają nazwę?


Honorat: Nie wiem, nie znam sytuacji tej konkretnej firmy, ale widziałem więcej niż raz procesy, w których warunki wynikały z wiedzy opartej o badania rynku. Krótko mówiąc, firma wie, że nikt nie daje więcej i że kandydaci się znajdą.
Pozostając w estetyce memów:
Pozostałe powody to interes agencji, która rekrutuje na dane stanowisko i jak ktoś sam się zgłosi, to agencja nie zarobi. Może być też tak, że firma jest świadoma kiepskiej opinii albo jak wyżej, chce się uchronić przed komentarzami.
donald.pl: A jak zademonstrować nietypowe umiejętności miękkie? Co, jeżeli jestem na przykład grafikiem, ale naprawdę świetnie dogaduję się z ludźmi i to mnie wyróżnia spośród innych grafików?
Honorat: To miło, może nawet warto o tym napisać w CV, ale to jest cecha albo niemająca wpływu na pracę, albo właśnie mająca i uzasadniała, dlaczego awansujesz i nadzorujesz pracę zespołu. Jeżeli masz taką cechę i chcesz awansować przez samą rekrutację to powodzenia, ale może być trudno. Ale może to jest ten moment, żeby powiedzieć o jakimś hobby, w którym trenujesz drużynę koszykówki i właśnie tam wykorzystujesz te zdolności?
donald.pl: Czy świat nie byłby lepszym miejscem, gdyby ogłoszenia o pracę były bardziej do rzeczy? Oszczędziłoby to wszystkim czasu.
Honorat: Tak, pewnie tak. Ale to jak na Tinderze, opłaca się stworzyć jak największą grupę zainteresowanych, żeby postawić się w pozycji kogoś, kto przebiera w ofertach. Pracownicy też raczej piszą o swoich zaletach, i ukrywają, że na przykład owszem, znają angielski, ale od 4 lat nie mieli z nim żywego kontaktu.
donald.pl: A przy wszystkich zmianach na rynku pracy: myślisz, że sytuacja ulegnie zmianie na lepsze w jakimś wymiarze?
Honorat: Tak, o ile zmiany będą wymuszone. Tak dochodzi do większości zmian, nawet krótszy tydzień pracy nie jest wyłącznie miłym gestem, firmy zauważają, że to się opłaca. To i inne praktyki firm, które pracownicy widzą jako pożądane, staje się też często eksponowaną zaletą przy ogłoszeniach. To z kolei edukuje konkurencję i koło się zamyka, ale jednak na lepszym poziomie. Wiele dzisiejszych standardów było kiedyś rzadkością, choćby te widełki płacowe, które dziś coraz bardziej traktujemy jako oczywiste.
donald.pl: A pokusisz się o jakieś przewidywania dotyczące ogólnie rynku pracy, co i jak może się zmienić?
Honorat: Nie mam szklanej kuli, więc przewidywać nie mogę, ale są pewne okoliczności, które sprawiają, że może być ciężej: Polska widziana jest przez zagranicznych inwestorów jako dość ryzykowne miejsce. Niby wojna jest obok, ale jak już wszyscy to pojęli, to spadła rakieta na nasze terytorium. Drugi powód to konflikt z UE o praworządność. I choć może zachodni decydenci z centrów zarządzania nie są szczególnymi fanami praworządności, czy UE, to byle analiza podpowie im, że może lepiej inwestować gdzieś obok.
Może być też tak, że za miesiąc wojna się skończy, rząd dogada się z UE, a inwestorzy rzucą się do inwestowania i rekrutowania. Aktualnie sytuacja wygląda tak:


donald.pl: Czego sobie i państwu życzymy. Dzięki za rozmowę.
Sprawdźcie nasze poprzednie rozmowy z tego cyklu:
 

Hej, przypominamy tylko:

1. Szanujemy nawet ostrą dyskusję i wolność słowa, ale nie agresję. Przemocowe treści będą usuwane.

2. W komentarzach można swobodnie używać embedów z mediów społecznościowych.

3. Polecamy założenie konta, dzięki temu możesz zobaczyć wszystkie swoje dyskusje w jednym miejscu i dodać coś (👉 Sortownia), co trafi na stronę główną.

4. Jeżeli chcesz Donalda bez reklam, dołącz do naszych patronów: https://patronite.pl/donaldpl

STRONA GŁÓWNA »

Źródła:

1. https://twitter.com/Brzozowski_J/status/1595806931259920384/photo/1https://twitter.com/Brzozowski_J/status/1595806931259920384/photo/1
2. https://twitter.com/Brzozowski_J/status/1595806931259920384https://twitter.com/Brzozowski_J/status/1595806931259920384
Pokaż więcej (1)
NAJLEPSZE KOMENTARZE TYGODNIA