Wczoraj do mediów ponownie wróciła
sprawa Juli Landowskiej,
studentki medycy z Gdańska, która brała udział w
protestach
przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego
w sprawie aborcji
i została skazana za wykrzykiwane tam hasło
"Je*ać PiS".
Kobieta pół roku po proteście otrzymała wezwanie na policję, gdzie dowiedziała się, że używała w miejscu publicznym słów nieprzyzwoitych. Pięć miesięcy później usłyszała z kolei wyrok nakazowy. Asesor sądowa
skazała ją zaocznie
na karę grzywny w wysokości 50 zł za wykroczenie używania wulgarnych słów. Dziewczyna zdecydowała się jednak
odwołać.
Reprezentował ją prof. Michał Romanowski. We wrześniu 2023 roku asesor sądowy Jakub Zank uznał kobietę za
winną
, jednak
odstąpił od wymierzenia jej kary.
Decyzja ta jednak ponownie nie usatysfakcjonowała studentki i jej pełnomocnika. Profesor Michał Romanowski wniósł
odwołanie od wyroku oraz skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Wczoraj Sąd Okręgowy w Gdańsku
uniewinnił kobietę
. Sędzia Anna Czaja stwierdziła, że po wyroku TK pole dyskusji na temat aborcji się zakończyło:
- Czasami dobra o ochronę ze sobą konkurują. Z jednej strony mamy to, co nazywa się obyczajnością publiczną, z drugiej swobodę wypowiedzi gwarantowaną Konstytucją RP. Sąd odwoławczy w realiach rozważanej sprawy tej swobodzie wypowiedzi przydał znaczenie większe - stwierdziła.
- Sąd pamięta tamte czasy i to, że większość obywateli, a zwłaszcza obywatelek, uważała, że problem ten został rozstrzygnięty niejako bocznymi drzwiami. Obywatele są ludźmi i mają prawo do oceny władz publicznych, do zajmowania stanowiska w ważkich dla nich sprawach, nawet jeśli forma tego przekazu może niektórych razić. Z drugiej strony można by się zastanowić, jak wyrazić tak silne i głębokie emocje - bezsilność, wściekłość, brak zgody. Obwiniona nie była w swoich reakcjach odosobniona - zauważyła.
Dodała, że w związku z tym kobieta miała prawo wyrazić wściekłość, krzycząc "Je*ać PiS":
- W większej grupie
dała upust swojej frustracji, bezsilności, wściekłości, braku zgody
na decyzję władzy publicznej. Zachowanie obwinionej
nie stanowi wykroczenia
- podkreśliła w uzasadnieniu.
Wyrok sądu jest prawomocny.