W połowie stycznia
media informowały
o aferze w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym.
Jak podał Onet,
pracownica instytucji okradła ją na 5 milionów złotych
. Z kolei według informacji
Pulsu Biznesu
kwota, która zniknęła z CBA, to aż
10 milionów.
Braki w kasie CBA odkryto pod koniec 2019 roku,
kiedy po pozostałą w funduszu operacyjnym gotówkę przyjechał konwój.
Z rocznego rozliczenia wynikało, że w kasie na koniec 2019 roku powinno zostać kilka milionów nadwyżki. Rozliczeniami zajmowała się agentka CBA z kilkuletnim stażem, pracownica pionu finansowego.
Agenci konwoju, który przyjechał po pieniądze,
mieli zastać pustą kasę
. Wszczęte dochodzenie wykazało
brak co najmniej 5,5 mln złotych w gotówce.
Rzeczpospolita
informuje, że w związku ze sprawą 31 stycznia 2019 roku aresztowana została
Katarzyna G., cywilna pracownica wydziału finansów w CBA, i jej mąż Dariusz G.
Małżeństwo miało usłyszeć
zarzut przywłaszczenia znacznych środków
.
Jak podaje dziennik obecnie trwa intensywne śledztwo, mające wykazać ile pieniędzy zginęło.
Okazuje się, że śledczy próbują
wyjaśnić także, jak to możliwe, że Dariusz G.
bez wiedzy służb finansowych miesiącami
grał kradzionymi pieniędzmi, obstawiając zakłady sportowe.
- Przychodził regularnie i obstawiał kwoty sięgające
od kilkunastu do 20 tys. zł –
twierdzą rozmówcy
Rzeczpospolitej.
Według informacji gazety, CBA zabezpieczyło już wszystkie środki na koncie Dariusza G. w firmie bukmacherskiej. Śledczy będą musieli teraz wykazać, że te pieniądze pochodzą z kradzieży w CBA.
Prokuratura zażądała także od generalnego inspektora informacji finansowej przeanalizowania przepływów na rachunku, który miał u bukmachera Dariusz G., pod kątem prania pieniędzy.
Sprawdzony ma zostać także bukmacher
i to czy wypełnił wymogi ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu, w tym czy zgłaszał wpłaty od męża kasjerki.