fot. East News
W nocy z 23 na 24 czerwca Jewgienij Prigożyn, szef Grupy Wagnera ogłosił, że jego bojownicy wycofują się z Ukrainy i wkraczają do Rosji. Jak tłumaczył, ma być to odwet za ostrzelanie obozu Grupy Wagnera przez rosyjskie rakiety. Po zakończonym buncie wytłumaczył, że w wyniku intryg grupa Wagnera "miała przestać istnieć 1 lipca 2023 roku".
Pięć dni później
Prigożyn miał spotkać się z Władimirem Putinem
. Sky News donosi, że w rozmowie uczestniczyło około 35 podkomendnych właściciela Grupy Wagnera. Przywódca Rosji zaproponował szefowi wagnerowców, żeby ich żołnierze zostali w
cieleni do regularnej rosyjskiej armii
, ale pod kierownictwem dotychczasowego przywódcy Andrieja Troczewa.
- Wszyscy oni mogliby zebrać się w jednym miejscu i kontynuować swoją służbę. I nic by się nie zmieniło. Kierowałaby nimi ta sama osoba, która przez cały ten czas była ich prawdziwym dowódcą - miał powiedzieć Putin.
Prigożynowi nie spodobała się oferta Kremla i
odrzucił tę propozycję
.
- Wagner nie istnieje. […] Nie ma ustawy o prywatnych organizacjach wojskowych. Czegoś takiego po prostu nie ma - podkreślił Putin w rozmowie z dziennikiem Kommiersant.
Z informacji, którymi dysponuje NATO wynika, że najemnicy Grupy Wagnera nie biorą już udziału w okupacji Ukrainy. Niektóre agencje podały również, że armia rosyjska zakończyła przejmowanie uzbrojenia armii Prigożyna.