Jeszcze jedno - prokuratura na luziku oskarzyla M** o spowodowanie wypadku ze skutkiem smiertelnym, czyli dokladnie to samo, co moze dostac kazdy kiedy np. oslepi go slonce i przyfasoli w wozek dzieciecy - zwykly przypadek po ktorym kilka osob traci sens zycia. Tymczasem M** popelnil zabojstwo w zamiarze ewentualnym - jadac prawie trzy paki bez umiejetnosci wyhamowania auta, czy migajac lampeczkami zamiast hamowac liczyl sie z tym ze uderzy w samochod przed nim. Przypominaja sie wesole lata 2000, gdzie np. typ mknacy radosnie 150 przez wioske skasowal trzech synow z jednej rodziny ktorzy wyjechali na droge, nie wiedzac ze zza zakretu wyjedzie pajac. Zgadnijcie komu owczesny aparat sprawiedliwosci poczatkowo przypisal wine?
2) W razie ew. wygranej spora czesc zgarnie szemrana fundacja prowadzona przez fejkowa wlascicielke szemranej firmy budowlanej (i to sie kryje pod slowami "pieniadze pojda na cele charytatywne").
Ja przypomnę że M*** celowo uderzył w kię: zamiast hamowac migał światłami i zjechal na prawy pas w tym samym momencie kiedy kierowca kii. Nie dosc ze jezdzil jak ciamajda, nie dosc ze liczyl sie z tym ze kogos przy tym *, to jeszcze lgal jak pies o tym, ze wypadek spowodowal kierowca kii. Dlaczego takie * nigdy nie maja honoru?