Pięć lat po zbrojnym ataku Federacji Rosyjskiej na Krym i przejęciu kontroli nad półwyspem trwa spór o jego przedstawianie na mapach.
Jest on kłopotliwy dla dostawców usług internetowych.
W celu przestrzegania lokalnych przepisów dotyczących prezentowania granic międzynarodowych,
Google właśnie, jak twierdzi, "naprawił błąd techniczny”.
Polegał on na tym, że
część rosyjskich użytkowników widziała Krym, podobnie jak użytkownicy w innych krajach, jako część Ukrainy.
Takie mapy wyświetlały się rosyjskim użytkownikom systemu iOS.
Członkowie rosyjskiego parlamentu, w tym przewodniczący Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin, krytykowali za to Google. Skarżyli się, że na mapach można było zobaczyć Sewastopol jako część ukraińskiego terytorium.
Podczas spotkania z przedstawicielami Dumy, dyrektor ds. relacji z rządem Google w Rosji Marina Zhunich tłumaczyła, że to "tylko błąd techniczny, bez żadnego znaczenia politycznego".
-
Uważamy, że naprawiliśmy błąd, dzięki któremu niewielka część użytkowników map Google z systemem iOS zobaczyła niepoprawne mapy
- powiedział wczoraj przedstawiciel Google agencji TASS.
-
Dokładamy wszelkich starań, aby obiektywnie przedstawić na mapach sporne regiony
- dodał.
Od 2014 r., kiedy rozpoczął się konflikt pomiędzy Rosją a Ukrainą,
właściciele map, wyszukiwarek i szereg innych organizacji znalazły się pod ostrzałem Ukrainy, jak i Rosji, w zależności od tego, do którego państwa został przypisany Krym.
W 2016 r. kontrowersje wywołała zmiana nazw osiedli krymskich pojawiających się w Mapach Google, zgodnie z polityką "dekomunizacji" prowadzoną przez władze Ukrainy. Zmiany wprowadzone przez Google wywołały lawinę krytyki ze strony rosyjskich i rosyjsko-krymskich urzędników. Ostatecznie amerykański gigant na ich żądanie przywrócił poprzednie nazwy.
fot. East News