W kwietniu
Jarosław Bieniuk został zatrzymany
w związku z podejrzeniem
popełnienia przestępstwa przeciwko wolności seksualnej.
Znajoma modelka
Sylwia Sz. oskarżyła go o brutalny gwałt,
do którego miało dojść po wspólnej imprezie w hotelu w Sopocie.
- Jarek zakleił mi buzię taśmą.
Byłam związana. Wyrywał mi włosy, gwałcił mnie
... - mówiła w rozmowie z Faktem Sylwia Sz.
Bieniukowi postawiono jednak tylko
zarzuty związane z "udzieleniem narkotyków dwóm osobom dorosłym"
. Piłkarz tłumaczył, że oskarżenia są fałszywe, a kobieta wysuwa je "wyłącznie w celu osiągnięcia korzyści materialnych".
Jak podawał w czerwcu
Super Express
, oskarżenia modelki wobec Bieniuka
mogą być bezpodstawne.
Już wówczas prokuratura miała ustalić, że "między nimi doszło do stosunku seksualnego, ale nie ma podstaw, by uznać, że nastąpiło to wbrew woli pokrzywdzonej".
Z informacji tabloidu wynikało też, że
zeznania modelki znacznie różnią się od ustaleń śledczych.
Ostatecznie śledczy zakończyli swoje działania.
Według nich jedyne przestępstwo popełnione przez Bieniuka to
udzielenie narkotyków.
- W toku postępowania nie znaleziono dowodów mogących świadczyć o popełnieniu przestępstw o charakterze seksualnym - mówi prok. Grażyna Wawryniuk z prokuratury okręgowej w Gdańsku.
Prokuratura w Sopocie skierowała właśnie akt oskarżenia przeciwko Bieniukowi.
Grozi mu do 3 lat więzienia.
-
Jeszcze w poniedziałek mój mecenas złożył nowe wnioski dowodowe
, które powinny być rozpatrzone. Nic nie wskazywało na to, że śledztwo zostanie zakończone, jestem tym bardzo zaskoczona. Zaraz po nowym roku będziemy wyjaśniać tę sytuację w prokuraturze.
To co się stało, to po prostu zamiatanie całej sprawy pod dywan - twierdzi Sylwia Sz.
w rozmowie z
Faktem.