W sierpniu
podczas rekolekcji u Chrystusowców
, które odbyły się
w Gródku nad Dunajcem
,
Paweł Kostowski
z Warszawy, działacz Ruchu Czystych Serc, organizacji założonej przez Chrystusowców
postanowił opowiedzieć historię księdza pedofila Romana B.
, z zakonu Chrystusowców. Został on skazany na cztery lata więzienia za wielokrotne
wykorzystanie 13-letniej dziewczynki.
Ksiądz wyszedł na wolność w 2012 roku i trafił do zakonu w podpoznańskim Puszczykowie. Z kapłaństwa wydalono go znacznie później, bo dopiero w 2017 roku.
Kostowski zrelacjonował
Głosowi Wielkopolskiemu
, jak wyglądało jego wystąpienie podczas rekolekcji.
Okazało się, że gdy zaczął opowiadać, że
dziewczynka była gwałcona przez księdza, że zaszła z nim w ciążę i została zmuszona do aborcji
przez panią doktor związaną z zakonem, jego wystąpienie zostało natychmiast przerwane.
-
To nie jest świadectwo. To nie jest miejsce na tego rodzaju... Proszę siadać
- jeden z księży zabrał mu mikrofon. Później pojawili się kolejni mężczyźni. Gdy Paweł Kostowski nalegał na dokończenie wystąpienia, pozostali
uczestnicy zaczęli odmawiać różaniec.
Nagranie z rekolekcji trafiło do sieci,
jednak, jak przyznaje Kostowski, to nie on je udostępnił:
- Ale skoro trafiło już do internetu, nie będę się od niego odżegnywał.
Szkoda, że tamto moje wystąpienie zostało przerwane
. Sprawa Romana B. jest publiczna i była szeroko komentowana. Milczenie o niej jest błędem, a próba zagłuszenia mojej wypowiedzi różańcem była kuriozalna. Ja się oczywiście różańca nie boję i modliłem się razem z resztą uczestników, ale mogliśmy chyba zaczekać i pozwolić mi skończyć.
Po wystąpieniu otrzymałem prywatnie wiele głosów wsparcia
. Wiele osób z Ruchu Czystych Serc jest oburzonych postępowaniem Chrystusowców w tej sprawie. Mam nadzieję, że odważą się o tym mówić publicznie, a nie tylko w prywatnych rozmowach.
Moja wiara nie osłabła, jest silniejsza niż przedtem
- mówi w rozmowie z
Głosem Wielkopolskim
Paweł Kostowski.
-
W swoim przerwanym wystąpieniu chciałem powiedzieć, że wielu ludzi złożyło się na jej krzywdę swoją bezczynnością lub brakiem rozsądku.
Wielu księży widziało, że Roman B. jeździ z nastolatką, zatrzymuje się z nią na noc na plebaniach, w domach rekolekcyjnych. Do dziś na ciele Kasi znajdują się blizny pozostawione przez jej oprawcę.
Jeśli ktokolwiek z nas chce patrzeć w oczy Jezusowi, który też ma rany, musimy domagać się sprawiedliwości w tej sprawie.
Każdy z nas jest do tego zobowiązany. O tym chciałem powiedzieć w wystąpieniu, które zagłuszono - dodał.