Posłanka partii
Teraz!,
kandydująca w wyborach do Parlamentu Europejskiego z partii Wiosna, Joanna Scheuring-Wielgus, nie ma dobrej passy.
Wczoraj
Fakt
, poformował, że walcząca o prawa zwierząt polityk pod koniec 2016 roku
oddała swoje dwa psy, Czarną i Mambę, do schroniska dla zwierząt w Toruniu.
Jak powiedziała tabloidowi osoba "z otoczenia parlamentarzystki" posłanka
"pozbyła się" psów z powodu przeprowadzki.
- Miała dom z ogrodem, ale nie było jej stać na spłatę kredytu, więc przeprowadziła się do mieszkania.
Chyba po prostu nie chciało jej się nimi zajmować.
Posłanka w rozmowie z
Faktem
broniła się, że musiała oddać zwierzęta z powodu alergii:
-
Musieliśmy oddać psy, bo mam alergię
. Kundli nikt ze znajomych nie chciał.
Później w poście
na Facebooku broniła się, argumentując, że mogła przecież przywiązać "psy do drzewa lub też zostawić je na autostradzie", jednak odwiozła je do schroniska.
"Blisko 3 lata temu zamiast przywiązać do drzewa, uśpić lub zostawić na autostradzie - co niestety się zdarza - znalazłam moim ukochanym psiakom Czarnej i Mambie dom w dobrym schronisku dla zwierząt" - napisała.
Te słowa nie spodobały się wielu jej wyborcom:
Okazuje się, że sprawa ma swój ciąg dalszy. Scheuring-Wielgus
tłumaczy się ze swoich wypowiedzi na łamach portalu Gazeta.pl.
Dziennikarz Jacek Gądek zapytał,
czy wpłaciła kiedyś jakąkolwiek kwotę na schronisko, do którego oddała psy
.
-
Nie pamiętam, czy było to 10, czy 10 tys. złotych
- odpowiedziała.
Późnej dziennikarz zapytał ją, czy ma zamiar wpłacić jakieś pieniądze na schronisko.
Scheuring-Wielgus odpowiedziała, że nie wie, po czym stwierdziła, że może zrobiłby to, gdyby dostała się do Parlamentu Europejskiego:
-
Nie wiem, nie zastanawiałam się nad tym...
- odpowiedziała.
- Gdybym się dostała do europarlamentu, to mogłabym taką kwotę (20 tys. zł) wpłacić na schronisko.