co xD mogę się tylko wypowiedzieć za moją pierwszą falą feminizmu - ja walczę o to, żeby kobiety były równe względem mężczyzn jak i mężczyźni równi względem kobiet.
chcę aby ojciec miał takie same prawa do opieki na dziackiem jak i matka, chcę aby mężczyźni nie czuli się zobowiązani do płacenia całego rachunku na randce, chcę aby mężczyźni mogli płakać jak im smutno, chcę aby kobiety którym odpowiada aktualna rola w społeczeństwie nadal mogły robić to co robią, bo takich jest ich WYBÓR, a nie OBOWIĄZEK
no i bardzo dobrze, jeszcze czego, żeby rodzic dziecka z niepełnosprawnością zajmował się czymś innym niż bycie męczennikiem? co następne? wakacje nad morzem? spędzanie godziny tygodniowo na przyjemnościach? a może do fryzjera byś chciał?
skąd w ogóle pomysł tutaj, że "kobiety nie chcą równość one chcą parytetów i przywilejów"? nie widzę tu komentarzy oburzonych kobiet, że ALE JAK TO PARTYTET DZIAŁA TEŻ W TĘ STRONĘ? xD
ciekawe gdzie dla mnie jest granica ilości pieniędzy, gdzie powiedziałabym sobie "stop, nie potrzebuję tyle, oddam 1/3 na cele dobroczynne".
teraz mi się wydaje, że jakbym zarabiała 50 tysięcy miesięcznie, mogłabym oddać połowę, a jakbym faktycznie tyle zarabiała, to granica była by koło100 tysięcy i tak w kółko