Fajnie by było, gdyby do tego dorzucić podręczniki finansowane/dostarczane przez państwo. Doskonale pamiętam z lat szkolnych, że przy "zmianach programowych" koszt nabycia książek był koszmarnie wysoki (nie można było odkupić używek w antykwariacie czy od starszych roczników). Ciekawi mnie, dlaczego nikt tego tematu nie podnosi