Nie rozumiem tego trendu na wyjazdy organizowane przez youtuberów i inne gwiazdy z internetu, przynajmniej poza tymi typowo podróżniczymi, którzy mają doświadczenie. Przecież taki wyjazd z Wardęgą to bezpośrednie narażenie życia i zdrowia, do tego potrzebny jest doświadczony i świadomy przewodnik.
Nie wiem czy kogoś to dziwi, przecież nic tak nie dzieli ludzi jak światopogląd i nawet najbardziej przywiązani klienci są w stanie odwrócić się od marki gdy zaczyna ją promować ktoś, z kim się nie zgadzają poglądowo. Im bardziej ktoś neutralny, tym lepszy.
To jest problem, ale radykalizowanie się i nienawiść będzie prowadzić do wpychania pod tramwaj też tych z przypinkami pro-life albo w patriotycznej odzieży, a to jest tak samo złe
Jeśli ktoś został (podobno) ofiarą radykalizmu, tym bardziej nie powinien zachęcać do radykalizowania się. W ogóle nikt nie powinien, z żadnej strony, bo widać do czego to prowadzi.
Otóż to. Miałam kontakt z osobą u której potwierdzono zarażenie, ale żeby dostać jakieś skierowanie na test, albo choćby szybki telefon o skierowaniu na kwarantannę, to nie ma co liczyć.
Kiedy w końcu sejm wprowadził zakaz, który powinien być od lat, to i tak znajdą się protestujący. Aż trudno uwierzyć, że rolnikom chodzi o dobro zwierząt i legalny handel.
Przecież to nie jest kolejna akcja typu posada za tysiące złotych miesięcznie. A to, że "to co mówi tata nie jest fajne" to co to za argument? To, że w jednej czy kilku kwestiach się z nim nie zgadza, nie znaczy, że nie jest jej tatą.
Fakt, teraz liczy się każdy człowiek, ale prawda jest taka, że przedstawicieli sanepidu na Jasnej Górze to tyle, co mały odsetek pracowników. Z większości placówek nie było nikogo zainteresowanego, z tych z których ktoś poszedł to po jednej czy dwóch osobach, więc trochę nie ma co dramatyzować, że sanepid nie działa, bo kilka osób poszło się pomodlić
Kto mówi o bezsilnym siedzeniu? XD Poza tym jeśli chodzi o zagrożenie, obecnie jest w nim każdy i z każdej strony, lewej i prawej, dochodzi do przemocy i napaści za poglądy, niestety
To nie jest kwestia Polski ani doszukiwania się powiązań z tęczą, bo jednak w większości miejsc na świecie jak pięknie nie pomalowałbyś czegoś wpisanego do rejestru zabytków bez pozwolenia konserwatora musiałbyś później odmalowywać.
Mimo wszystko to znane osoby i z bogatym portfolio, a do tego kreatywni na tyle, że sobie w życiu poradzą. Branża marketingowa czy filmowa przyjmie ich z otwartymi ramionami, poza tym mogą spokojnie żyć z prowadzenia warsztatów czy szkoleń typu kreowanie wizerunku w sieci, nowe media albo robienie virali.
Ja się rozglądam, zawsze jak czekam rano na autobus, który stoi 15 minut w korku wśród samochodów. Może w co dziesiątym aucie rano jest więcej niż jedna osoba. Co do wożenia dzieci rowerem, są siodełka, proszę bardzo. Jak byłam dzieckiem nie mieliśmy auta, ja i moje rodzeństwo byliśmy wożone przez rodziców rowerami, może nie było to najwygodniejsze, ale jak najbardziej wykonalne.
Kolejny raz problem ten sam co "wege burger". Ludzie muszą pogodzić się z tym, że będzie coraz więcej takich rzeczy, bo świat dąży do ograniczenia lub w ogóle zaprzestania spożycia mięsa - i to jest normalne. Nie ma sensu utrudniać życia ludziom, żeby głowili się jak nazwać kotlet sojowy bez użycia słowa kotlet, albo mleko kokosowe bez użycia słowa mleko.
Ja tak nie robię, ani nie mówię, że to jest spoko. Tylko czemu jej koleżanki czy koledzy mieliby robić praktyki u swoich rodziców, a ona nie, bo ludzie w komentarzach się doczepią?