To jest jakaś przaśna szkółka parafialna indoktrynująca miernych studentów i przekształcająca ich w pseudospecialistów, pompowana przy tym realną kasą.
CPK jest inwestycją, na którą trzeba patrzeć w horyzoncie nie 5-10 lat tylko 50-100 lat. W połączeniu z kolejami wysokich prędkości, modernizacją portów oraz rozwojem infrastruktury drogowej stanowi bardzo spójny i sensowny projekt.
Nie są to obawy całkowicie bezzasadne. Każdemu kto się burzy proponuję przeprowadzenie eksperymentu i wzięcie 4-8 piątków pod rząd wolnych. Zobaczcie w jaki sposób wykorzystacie ten czas i czy przyniesie on Wam dodatkowe zadowolenie. Jeśli tak to gratuluje. Ja taki czas spożytkowałem na remontowanie z doskoku. Nie polecam. Jednocześnie trzeba być świadomym jak wygląda piramida społeczna i że dla znacznej części wolne = piwo i kanapa.
Specjalnie dla Ciebie oraz innych mniej rozgarniętych:
Strefa czystego transportu, która ma powstać ogranicza wjazd pojazdów tylko w oparciu o rok produkcji auta (oraz spełnianie kolejnych norm Euro). W efekcie starsze małe i miejskie samochody z niewielkim spalaniem zostają wykluczone. Jednocześnie modne nowe SUV-y bez problemu mogą jeździć bo są 'eko'. Zamykanie miasta dla zamożnych polega na wprowadzeniu cenzusu posiadania nowszych samochodów (które są oczywiście droższe) i jednoczesnym ograniczaniu wjazdu aut starszych ale charakteryzujących się zbliżoną lub nawet mniejszą emisją.
O ile ograniczenie wjazdu do miasta np. Jeepa Grand Cherokee z 2000 z blisko 5l silnikiem ma sens, bo emituje on 380g/km CO2 o tyle wpuszczanie BMW X7 z 3L silnikiem jest już dyskusyjne. Takie BMW produkuje bowiem 230 g/km CO2 i jest 'eko' podczas gdy np stara toyota yaris z 2000 generuje ok 140g/km CO2. Żeby było zabawniej, stary Grand Cherokee z blisko 3L silnikiem będzie generować podobną emisje CO2 co BMW, ale też już nie wiedzie. Dane dot CO2 wzięte ze strony autocentrum.*
*Tak, dopuściłem się znacznego uproszczenia patrząc tylko na emisję CO2 i pomijając inne parametry. Jest to oczywiście tylko przykład na ogólną zasadę - stare małe samochody nie wjadą do miasta, ale nowe duże już tak, choć ich emisja jest większa.
Mam mieszane uczucia. Z jednej strony to dość zrozumiałe, że ze względu na panujące warunki ludzie powinni po sobie sprzątać. Z drugiej tam ludzie nieraz walczą o życie i w tym kontekście problem odchodów jest trochę mało istotny. I oczywiście chore jest to, że bogacze zjeżdżają z całego świata i robią sobie tam śmietnik zostawiając tony gratów.
Braun może być ruskim agentem, mieć pewne braki intelektualne albo pochodzić z równoległej rzeczywistości ale niestety kwestia chorób wenerycznych jest prawdziwa. Podobnie z resztą w rosji.
To dość ciekawy mechanizm. Najpierw ludzie wkładają dużo wysiłku żeby stać się rozpoznawalnymi a potem często popadają w używki i narzekają na presję. Nie radzą sobie z tym do czego tak dążyli?
Za 5-10 lat jak już będą kompletne badania to wyjdzie jaka jest szkodliwość tych substancji. Co to jest za para którą się wdycha? Jaki jest jej skład? Jaki ma on wpływ na organizm?
A walić to, najważniejsze, że ma logo Czopka czy innego Popka i smak arbuza albo gangsterskiej pyty. Wspaniały triumf marketingu nad zdrowym rozsądkiem i zdrowiem. Kolejny niestety.
Na minus za słabo może jeszcze rozumieć Warszawę (choć problemy trafnie nazywa)
Ogólnie nie wiem czy akurat ten człowiek, ale idea świeżej krwi zacna. Trzaskowski jedyne co robi to dba, żeby ceny za m^2 rosły tak, żeby nawet jego wyborcy nie dawali rady.
* to oczywiście szybko się zmienia gdy jest się na stanowisku
To, że nowe BMW X7 może legitnie wjechać do strefy czystego transportu w Wawie a stare Tico czy inne Cinquecento nie ma nic wspólnego z czystym powietrzem tylko z zamykaniem miasta dla najzamożniejszych.
Zarabiający bardzo dobre pieniądze na państwowych posadach mają bardzo drogie gadżety! Szok i niedowierzanie.
Ale spokojnie nowa władza zrobi porządek, wywali tych ludzi i obsadzi innymi. Ci nowi na pewno nie będą zaufanymi ludźmi i na pewno nie będą się tak samo zachowywać. Na pewno. Prawda?
Może to niskie z mojej strony, ale chciałbym na swojej drodze zawodowej spotkać kiedyś jednego z tych pociotków na rozmowie o pracę i przetoczyć się walcem przez ich kompetencje. Zdaje sobie sprawę, że jest to raczej mało prawdopodobne, bo ci ludzie nie aplikują do normalnych prac tylko są 'obsadzani'.