Prawdą jest, że wielkie korpo oferują 'te same produkty'* o różnych składach w różnych krajach. W Polsce proszki niemieckich firm są jakościowo gorsze niż te same produkty sprzedawane w Niemczech. Pepsi czy cola mogą inaczej smakować na wakacjach na karaibach, inaczej w UK, inaczej w Azji. Sporo zależy tu oczywiście od wody, ale też od czynników lokalnych - jakość surowca, preferencje kulinarne mieszkańców.
I teraz niuans - w krajach biednych często problemem było/jest niedożywienie. Stąd firmy mogą pakować tam bardziej 'energetyczny skład' (przy okazji tańszy, przecież nie robią tego charytatywnie), żeby poprawić przeżywalność dzieci.
Z perspektywy krajów wysokorozwiniętych cukier jest be, ale ja się mówi "syty głodnego nie zrozumie".
To, że PiS brało w łape jest dla mnie oczywiste i bezdyskusyjne. Niestety, jestem przekonany, że obecna ekipa też będzie (jej członkowie gdy byli wcześniej u władzy brali).
Jest potrawa która w knajpie kosztuje powiedzmy 30 pln. Na stronie/w apce ubera będzie za 33, przechodzisz dalej, opłata za dodatki, zamiast 3 zł jest 4 zł. Dalej. Dostawa. I tu dzieją się czary bo dostawa kosztuje np 9 zł a dodatkowo 'opłata marketplace' powiedzmy 2 zł i nagle robi się 48 zł. A no i jeszcze najlepiej dorzucić napiwek, o czym uber przypomni ze dwa razy. I tym o to sposobem zwiększamy cenę o 60%. Brawo
Dużym problemem social mediow jest to, że nie ma do nich kontaktu. Żadnego sensownie działającego maila, ani infolinii. Jak coś chcesz to najlepiej pisz list do krzemowej doliny. Pozdro. Wszyscy się jarają tymi firmami a one traktują swoich użytkownikow jak by*. Tzn wroć, jak *. O ile nie jesteś wpływowy i nie zrobisz im czarnego PR to twoje problemy są dla nich całkowicie nieistotne.
Zablokowały ryż, żeby zajechać konkurencje? Jakoś mnie to nie dziwi. Korpo mogą sobie opowiadać bzdury o CSR i innych takich, cześć pracowników junior mid może nawet w to wierzyć. Ale top management wie, że koniec końców fundusze pytają o ROI a nie ilu ludziom poprawili życie. Wyjątkiem są sytuacje gdy wywali kryzys wizerunkowy. Wtedy na to patrzą, ale tylko dlatego że odbija się to na ROI.
Chciałbym, żeby się im udało bo tytoń to rak (dosłownie, nie w przenośni). Tylko niestety mało w to wierzę. Przykład Nowej Zelandii też nie napawa optymizmem.
Wiek do którego można zasiadać - słabe, popatrz na kadrę akademicką, wielu naukowców nawet po 70 ma nadal sprawny umysł. Zamiast tego jakieś okresowe testy kognitywne?
Przygotowanie merytoryczne? To chyba już na stanowiskach ministerialnych. Z czego poseł powinien być merytorycznie przygotowany? Chyba tylko z zasad funkcjonowania państwa? A może z obszarów których dotyczą ustawy?
Od tego mają całe zaplecze ekspertów.
Jedyne co bym rozważył to chyba testy na inteligencje. Choć z racji braku jednego w pełni obiektywnego sposobu pomiaru też niesie za sobą pewne ryzyko.
Jestem fanem tej inwestycji. Pokazuje ona dobitnie gdzie jest czyje miejsce. Kogoś z kasą i koneksjami jest tam gdzie mu się podoba - postawi sobie zamek na obszarze chronionym. A plebs? Plebs mu za ten zamek zapłaci, bo będzie przyjeżdżać kupować bilety i podziwiać co pan sobie zbudował. A władza? A władza procent dostała, nie bójcie się.